RegionWiadomość dnia

Ostra kampania w Dąbrowie Górniczej; SLD oskarża Stachowicza

Chciałbym dać panu prezydentowi czerwoną kartkę i poprosić żeby zszedł z boiska i nie ubiegał się o urząd prezydenta w Dąbrowie Górniczej. Tak nie wolno prowadzić kampanii wyborczej – mówi Krzysztof Stachowicz, kandydat na prezydenta Dąbrowy Górniczej, PO. Emocje wywołała publikacja prasowa. Można się z niej dowiedzieć, że kandydat na prezydenta Krzysztof Stachowicz w przeszłości kilkakrotnie złamał prawo. – Podpisujemy nasze materiały. Czarny PR powinien opierać się o pomówienia. My się nie opieramy o pomówienia, tylko o gołe fakty – odpowiada Tomasz Sołtysik, członek sztabu wyborczego SLD w Dąbrowie Górniczej.

Gołe fakty postanowili ubrać w słowa i opublikować. Według nich Stachowicz zasiadał w trzech radach nadzorczych gminnych spółek jednocześnie. Sprawdziliśmy. O tym, że to zakazane, mówi artykuł czwarty tak zwanej ustawy kominowej. – Jedna osoba może zasiadać w jednej radzie nadzorczej spółki utworzonej przez jednostkę samorządu terytorialnego – informuje dr Michał Kania, Wydział Prawa i Administracji, UŚ. Od 2005 roku Krzysztof Stachowicz był członkiem rad nadzorczych pięciu spółek. Z materiałów zebranych przez sztab SLD w Dąbrowie Górniczej wynika, że w trzech z nich zasiadał bezprawnie. – Nigdy niczego żeśmy nie zatajali. W każdej spółce w jakiej byłem miałem odpowiednie powołanie i nigdy nie było tak, że ukrywałem, że zasiadam w jakimś organie a w innym nie zasiadam – wyjaśnia Krzysztof Stachowicz.

Czy tak faktycznie było również postanowiliśmy sprawdzić. W pierwszym złożonym oświadczeniu majątkowym Stachowicz wykazał, że był członkiem rad nadzorczych i za pełnienie tych funkcji pobierał wynagrodzenie. W kolejnych oświadczeniach informacji, w jakich radach zasiadał już nie ma. Jak twierdzi Krzysztof Stachowicz do tej pory nikt nie zwrócił na to uwagi. Ale według prawników, z którymi rozmawialiśmy takie informacje powinny się w nim znaleźć. Za bezprawne zasiadanie w kilku radach nadzorczych grożą konkretne sankcje. – Taką bezpośrednią i najprostszą konsekwencją jest obowiązek zwrotu wypłaconych wynagrodzeń z tytułu zasiadania w radach nadzorczych konkurencyjnych na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu – tłumaczy Leszek Cholewa, adwokat.

Z oświadczeń majątkowych wynika, że byłoby to co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czy jest się czego domagać, sprawdzą teraz obecni prezesi spółek. Kandydata swojej partii nie zamierza za to sprawdzać minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. – Myślę, że mieszkańcy Dąbrowy właśnie takiej uczciwej oceny dokonają nie w oparciu o fałszywki, kalumnie i nieprawdziwe rzucane oskarżenia, tylko w oparciu o ocenę człowieka i jego programu. Programu, w którym uczciwość zajmuje jedno z pierwszych miejsc. U obu kandydatów.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button