Z Katowic do Krakowa za 6 zł! I to komfortowo! Konkurencja liczy straty, a UOKiK nic nie może zrobić taniemu przewoźnikowi!
Ceny maleją, a komfort rośnie czyli układ idealny. Patrycja Franke do tej pory na podróż z Krakowa do Katowic wydawała ponad 100 złotych miesięcznie: -Te 6 złotych, to jest super cena. Mam nadzieję, że to nie będzie tylko na chwilę. Pani Patrycja podróżuje autobusem. Póki co, tym droższym. To jednak jej zdaniem i tak lepsze niż korzystanie z usług kolei. -Jednak jestem zdecydowana na autobus. Ze względu oczywiście na czas. To jest 1,5 godziny, a pociągiem niestety to jest do dwóch godzin. Jeżeli są opóźnienia jakiekolwiek to wychodzi do trzech nawet – podkreśla Patrycja Franke, która mieszka w Krakowie.
W przypadku większości firm transportowych, czas przejazdu autokarem między Katowicami, a Krakowem to nieco ponad godzina. Średni koszt biletu to około 10 złotych. Jeśli zdecydujemy się na podróż Przewozami Regionalnymi, za bilet zapłacimy aż 17 złotych. A na pokonanie dystansu pomiędzy Katowicami a Krakowem zarezerwować trzeba minimum dwie godziny. W tych okolicznościach taki środek komunikacji okazuje się najlepszym rozwiązaniem. Dlatego na trasie Katowice-Kraków-Katowice konkurencja jest duża i żeby zdobyć pasażerów trzeba kusić między innymi atrakcyjną ofertą. Te autokary, od tygodnia wożą pasażerów ze Śląska do Małopolski. Cena biletu nie przekracza 6 złotych, a to pasażerów może miło zaskoczyć. Konkurencyjnych przewoźników już zdecydowanie mniej. -Z tego co ja tu widziałem, kolega wziął 5 osób. To co on wziął to mu na bramki wystarczy, same opłaty bramek, a gdzie reszta? Paliwo, opłata kierowcy, dzierżawa auta, czy w ogóle eksploatacja za autobus – mówi Ryszard Biel, kierowca spółki INTER.
Właściciel firmy do strat się nie przyznaje, ale jest gotowy walczyć o klienta. Przekonuje też, że tajemnica zysku tkwi w nowoczesnym autobusie. Ten mniej pali i rzadziej trafia do warsztatu. -Każdy kalkuluje te wszystkie koszty i każda działalność musi przynosić zysk. My zakładamy, że przy tych cenach, osiągniemy zysk – uważa Jacek Wierzbicki, właściciel firmy Link-BUS. W tej sytuacji, pozostałe firmy, niewiele mogą zrobić, bo wolny rynek to swobodne narzucanie cen. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, co prawda może zająć się sprawą, ale wtedy, gdy sytuacja byłaby odwrotna. -Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów może podjąć działania w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z nadużyciem pozycji dominującej, czyli sytuacją taką, że mamy do czynienia z silnym graczem rynkowym, który zaczął stosować drapieżne ceny, po to by wyeliminować konkurencję – wyjaśnia Małgorzata Cieloch, rzeczniczka prasowa UOKiK.
I choć do tej pory, klienci nie mogli narzekać na komfort podróży, to właściciele firm przewozowych i tak muszą liczyć się z tym, że z pojawieniem się dodatkowej konkurencji liczba pasażerów może się zmniejszyć. -Komfort świetny, no a ceny? Do przyjęcia, ponieważ nie było alternatywy – mówi Anna Staszek, pasażerka. Gdy się pojawiła, w pociągach, zrobiło się pusto. Do tej pory są jednak i tacy, którzy spokój i ciszę bardzo sobie cenią. -Ja wolę pociągiem, można książkę poczytać – mówi jeden z pasażerów.