Koniec ze 100 proc. pensją podczas L4. Mundurowi w odpowiedzi stworzyli czarną listę śląskich posłów

To akcja informacyjna, która wskazuje, jak poszczególni posłowie zachowali się w parlamencie podczas tego jednego, ale znaczącego dla policjantów głosowania. Policyjni związkowcy opublikowali właśnie czarną listę kilkudziesięciu posłów z regionu, którzy głosowali nie po ich myśli w sprawie wypłat za przebywanie na zwolnieniu lekarskim. Na tych posłów przy następnych wyborach mundurowi na pewno nie zagłosują. – My nie wskazujemy na konkretne ugrupowania, na które nie chcemy, żeby ktoś głosował. My po prostu chcemy, by ludzie wiedzieli i świadomie oddali swój głos – wyjaśnia Rafał Jankowski, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów w Katowicach. Nie uwzględniając postulatów związkowców parlament zagłosował za wprowadzeniem ustawy o L-4 w niekorzystnym dla nich kształcie. Wynagrodzenie za przebywanie na zwolnieniu lekarskim nie będzie 100-procentowe, a tylko płatne w 80 proc. – Schodzi ze służby, ma prawo się przeziębić, czy powiedzmy jakieś dolegliwości gastryczne, bo to różnie bywa. Przychodzi, idzie do lekarza i teraz co? Za to, że ratował mienie i życie ludzkie ma być ukarany, że dostanie 80%? – pyta Jarosław Nowak, Związek Zawodowy Strażaków “Florian”.
Już latem związkowcy próbowali coś ugrać w tej sprawie w Warszawie. Nie wywalczyli jednak nic. Jednym, z posłów, który sprzeciwił się postulatom służb mundurowych jest śląski poseł PO Marek Plura. – Podobnie jak strażak czy policjant, funkcjonariuszem publicznym jest nauczyciel, czy pracownik socjalny. Pracujący często wbrew pozorom w bardzo porównywalnych warunkach. Oczywiście nie każdy nauczyciel bierze udział w gaszeniu pożaru, a nie każdy pracownik socjalny będzie ścigał przestępcy z bronią w ręku. Ale nie mówimy myśląc o L4 o tego typu sytuacjach i rodzących się z nich ewentualnych wypadkach przy pracy.
Czarna lista powstała w Katowicach, ale już zainteresowali się nią związkowcy z innych części kraju. Nie wykluczają stworzenia podobnych w swoich województwach. Politykom, którzy znaleźli się na cenzurowanym większa krzywda się raczej nie stanie – uważa politolog Tomasz Słupik. – W sensie jakiegoś takiego oddźwięku społecznego, to ja nie spodziewam się po pierwsze jakiejś wielkiej reakcji. Po drugie, żeby ludzie to pamiętali, a po trzecie skuteczność takich akcji, które jakby dotyczą wąsko rozumianej grupy społecznej, raczej nie wzbudza sympatii w społeczeństwie.
Oni jednak do wyborów na pewno im tego nie zapomną. Tym bardziej, że przez ostatnią decyzję posłów ucierpiały ich domowe budżety.