RegionWiadomość dnia

70. rocznica Tragedii Górnośląskiej w cieniu skandalu? Centrum Dokumentacji i Deportacji Górnoślązaków w Radzionkowie może nie powstać!

Wypełnienie muzealnej przestrzeni tym, co z Tragedią Górnośląską ma jakikolwiek związek bez pieniędzy jest niemal niemożliwe. Te eksponaty, które są, nie wystarczą. – Ekspozycja, którą chcemy wykonać, musi być nowoczesną, multimedialną, interaktywną, która przedstawi materiały związane z deportacjami, zachęci do śledzenia, studiowania tego tematu i wzbudzi określone emocje – zaznacza Gabriel Tobor, burmistrz Radzionkowa.

Losy deportowanych na wschód Górnoślązaków w 1945 roku miały zostać odtworzone w budynku radzionkowskiego dworca. Ten XIX-wieczny obiekt miejscy urzędnicy odkupili od PKP i wyremontowali ze środków unijnych.Został wymieniony dach, elewacja, okna, instalacje centralnego ogrzewania, elektryczne, wodno-kanalizacyjne, które znajdują się wewnątrz – wymienia Jarosław Wroński, UM w Radzionkowie.

Teraz brakuje niespełna miliona złotych na wnętrza. Pieniędzy jednak marszałek województwa przekazać nie zamierza. Chociaż budowa Centrum Deportacji Górnoślązaków to przedsięwzięcie, które jest ważne nie tylko dla miasta. – Nie mamy niestety wolnych środków. Sprawdzaliśmy też, czy jest możliwość aplikowania o fundusze europejskie i niestety też nie ma takiej możliwości. Obecna perspektywa finansowania Unii Europejskiej dobiega końca – mówi Witold Trólka, Śląski Urząd Marszałkowski.

Chociaż temat, jak mówi były wicemarszałek województwa, poruszany był w śląskim samorządzie nie od dziś. Brak wsparcia ze strony marszałka, jak dodaje Jerzy Gorzelik, to zwykła niekonsekwencja, tym bardziej, że jest w komitecie przyszłorocznych obchodów 70-tej rocznicy Tragedii Górnośląskiej. – Myślę, że gdyby nie było wyborów, w ogóle zainteresowanie władz województwa Tragedią Górnośląską byłoby zdecydowanie mniejsze – stwierdza dr Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. Mimo że przyszły rok w sejmiku województwa ogłoszony został rokiem Tragedii Górnośląskiej. – Jeżeli chcemy godnie obchodzić tą siedemdziesiątą rocznicę Tragedii Górnośląskiej, to do tego nie możemy się zabrać w styczniu przyszłego roku, czy w grudniu tego roku. Najpóźniej, ostatni dzwonek, żeby zabrać się poważnie za zrobienie dobrych obchodów jest teraz – zaznacza Henryk Mercik, radny sejmiku woj. śląskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Pamięć o Tragedii Górnośląskiej przywrócili oficjalnie członkowie Ruchu Autonomii Śląska. Wywózki dotknęły kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców regionu, którzy za pochodzenie niemieckie, bądź też sam fakt zamieszkiwania na ziemiach należących do Rzeszy, byli deportowani na wschód. – Jest to temat ważny dla regionu i aktualny z tego tytułu, że ci ludzie może deportowani już, ale ich rodziny żyją. Co więcej, ich rodziny przez długi okres czasu, właściwie do 1989 roku, nie mogły na ten temat nic mówić – podkreśla dr Dariusz Węgrzyn, IPN w Katowicach.

Wciąż nie wiadomo, ilu dokładnie osób tragedia dotknęła. – Kazali w ciągu 10 minut opróżnić mieszkanie, więc bracia i siostry wyrzucali meble, sprzęty i wszystko co się dało na ulicę – wspomina Rudolf Woźniczka, syn ofiary Tragedii Górnośląskiej. Dawny dworzec kolejowy w Radzionkowie był jednym z  tych miejsc, z którego wywieziono setki Górnoślązaków. Niedokończenie tego, co tu zaplanowano, może się równać z kolejnym historycznym przemilczeniem.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button