RegionŚwiatWiadomość dnia

Byli już tak blisko, ale zatrzymała ich lawina! Nanga Parbat nadal niezdobyty zimą

Gra o Nanga Parbat toczyła się od grudnia. Obok K2, to jeden z dwóch ośmiotysięczników, niepokonany dotąd zimą. Polacy ponownie zapragnęli stanąć na jego szczycie. Na takich wysokościach o tragedię nie trudno. Paweł Dunaj i Michał Obrycki wyszli w górę, by przetrzeć ślady do obozu na wysokości pięciu tysięcy stu metrów. W sobotę, wczesnym popołudniem zsunęli się z lawiną. Akcja ratunkowa była błyskawiczna. Nawet tak dramatyczne wydarzenie nie było w stanie ich zniechęcić. – Ekipa, która ma niesamowitą motywację do tego, żeby na ten szczyt wejść. Nanga Dream, bo tak nazwali swój projekt, to jest ich marzenie, to jest ich pasja. Coś co ich pochłonęło parę ładnych lat temu, bo to nie jest ich pierwsza wyprawa na Nangę – opowiada Marcin Rudzki, dziennikarz, miłośnik gór.

Bo zdobyć ten niepokonany zimą szczyt postanowili już po raz czwarty. Ale i ten ostatni – przerwany przez wypadek, nie zakończył się sukcesem. Eksperci są zgodni, mimo wszystko uczestnicy tej wyprawy mogą mówić o ogromnym szczęściu. – My to nazywaliśmy, że lecą telewizory, bo to czasami idą tam takie bardzo duże masy kamieni, czy lodu, a powyżej urywają się kawałki seraków. Z tego co czytałem, to jakaś taka końcówka lawiny chłopaków zabrała. Jeszcze mieli czas, żeby powiadomić bazę, że ta lawina idzie – mówi Jacek Jawień, himalaista. I choć to ona w efekcie zaważyła na powodzeniu wyprawy, nie była pierwszą przeszkodą w drodze na szczyt. Najważniejsze jest to, na co przyszli zdobywcy, wpływu nie mają. Pogodowych okien, czyli momentów, w których warunki pozwalają na atak szczytowy, jest w ciągu zimy za ledwie kilka. W lutym – ich brak, zmusił ekipę do nerwowego wyczekiwania. Nanga Parbat, to bardzo trudna góra podkreśla Krzysztof Wielicki. Zimą szaleją tu utrudniające wspinaczkę huraganowe wiatry. – Może nie jest najwyższa, bo ma 8125. Po pierwsze nie leży w żadnej grani w systemie łańcuchu, tylko jest taka góra zupełnie leząca z boku. W związku z tym nie jest osłonięta przez żadne inne granie. Jest poddana bardzo silnym wiatrom przy złej pogodzie.

On latem wszedł na ten szczyt – samotnie. Dziesięć lat później wraz z zespołem, podjął zimową próbę. Wtedy polscy himalaiści dotarli do wysokości siedmiu tysięcy metrów. – Wtedy powiedzieliśmy sobie tak: niech inni wejdą, przecież my nie musimy wszystkiego zrobić. Jak na razie widać minęło osiem lat i inni nadal nie wchodzą – dodaje Krzysztof Wielicki, himalaista. Choć ostatecznie, nie mówią nie. Ich Nanga Dream się nie kończy, a ci, dla których to wciąż największe marzenie, to pewne podejmą kolejną próbę. Już w grudniu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button