Po kościele nadal zrobimy zakupy. Sejm odrzuca zakaz handlu w niedziele. Odrzucono dwa projekty ustaw
Projekt obywatelski ustawy zakazującej handlu w niedziele złożył do Sejmu Komitet Inicjatywy Ustawodawczej “Wolna Niedziela”. Zdaniem jego przedstawicieli nowelizacja prawa wg. pomysłów zawartych w obywatelskim projekcie poprawiłaby jakość życia rodzin, których członkowie pracują właśnie w handlu. Prawie “przez kalkę” napisany został projekt ustawy w tej samej sprawie przez parlamentarzystów Solidarnej Polski, Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i Prawia i Sprawiedliwości. Posłowie także – podobnie jak społecznicy – zwracali w uzasadnieniu swojego pomysłu na ustawę – uwagę na to, że pracujące w niedziele sklepy to ruina dla wielu polskich rodzin. Ruina społeczna.
Parlamentarzyści dowodzą także, że wprowadzony w 2007 roku ustawowy zakaz handlu w święta nie skutkował zapaścią w handlu. A niedziela – w myśl poselskiego pomysłu ustawy – ma być dniem odpoczynku a nie gonitwy po galeriach handlowych i sklepach. Zdaniem posłów, kłódki na sklepach jakie zawisłyby na nich w niedziele, spowodować mogłyby to, o co od dawna zabiega wiele środowisk – min. zmianę sposobu spędzania wolnego czasu. Bo o ile w niedziele sklepy pękają w szwach, to galerie, muzea czy inne placówki kulturalne świecą zazwyczaj pustkami.
Niektórzy posłowie – nawet z tych samych partii, których członkowie podpisali się pod projektem ustawy zakazującej handlu w niedzielę – argumentowali jednak podczas sejmowej debaty, że zamknięte w niedzielę sklepy mogą oznaczać pracowniczy Armageddon. A dokładnie likwidację nawet 50 tysięcy miejsc pracy. Debata – nad obywatelskim jak i parlamentarnym projektem ustaw dała taki sam skutek w obu przypadkach. Poselski projekt został zaopiniowany przez rząd negatywnie. Zdaniem ministrów i premiera dalsze ingerowanie w kompromisowy ich zdaniem system polskiego handlu byłoby niepotrzebnym eksperymentowaniem. Rząd jest ostrożniejszy w szacunkach niż niektórzy posłowie i prognozuje, że zamknięcie sklepów we wszystkie niedziele oznaczałoby likwidację około 11 tysięcy miejsc pracy.