KrajRegionWiadomość dnia

Kandydaci ze Śląska do Europarlamentu nie przebierają w słowach. Wyborcy to kupią?

Biuro senatorskie Kazimierza Kutza stało się celem ataku prawdopodobnie jego politycznych przeciwników. – Komuś nie wiem czy przeszkadza biuro, czy pan senator – mówi Krystyna Klaczkowska, szefowa biura Kazimierza Kutza. Pan senator tym razem do wyborów idzie pod innym niż zwykle sztandarem. Jednak od lat z dobrze znanymi hasłami, popularnymi w regionie: – Śląsk przez 100 lat jak długo jest w Polsce jest ciągle czymś drugorzędnym. O Kutzu bez tego i tak byłoby głośno. Jednak głosy rdzennego śląskiego elektoratu częściowo może mu odebrać kandydujący z list Platformy, Marek Plura. – Ślązok zawsze da radę w Europie, bo naszo śląsko godka jest europejsko.

To jeden z najbardziej wyrazistych kandydatów rządzącego ugrupowania. W grupie eurokandydatów ukrywa się jednak sporo ministerialnych “spadochroniarzy”. Tym bezpieczne lądowanie chce utrudnić “Solidarność”. Związkowcy porzucają retorykę ulicy na rzecz merytorycznego punktowania kandydatów Platformy. Przygotowują w tym celu ogólnopolską, medialną kampanię. Na Śląsku cięgi zbierać będzie była minister edukacji – Krystyna Szumilas. – Ucieka z naszego kraju, jak szczur na ciepłą posadkę. Tam doczeka też pewnie dożywotniej emerytury z PE. To jest jakiś poroniony pomysł. Trzeba po prostu ludziom pokazywać jaki los wielu polityków ze Śląska też zgotowała nam Ślązakom i Polakom, a teraz chcą ze Śląska deportować sie do Unii – wyjaśnia Dominik Kolorz, przew. śląsko-dąbrowskiej “Solidarności”. Politolodzy pomysłowi przyklaskują. Jest jednak jedno “ale”. – Tu trzeba przede wszystkim skupić się na merytoryce i rzeczywiście punktować, co jest słabą stroną tych kandydatów. Natomiast ostrożnie z demagogią – zaznacza dr Tomasz Słupik, politolog, UŚ.

Ostro zaczyna się też robić po prawej stronie. Nigdy wcześniej ta część sceny politycznej nie była tak rozdrobniona. Tu muszą punktować jak najwięcej z nadzieją, że coś w głowach wyborców zostanie. Prawicowym pewniakiem z województwa śląskiego wydaje się być były poseł, a od niedawnych uzupełniających wyborów senator PiS Bolesław Piecha. – Wystawienie pana posła, senatora Piechę na 1. miejscu do PE oznacza, że będzie trzeba znowu powtarzać wybory do Senatu, czyli można powiedzieć, że mieszkańcy zostali zrobieni mówiąc takim językiem młodzieżowym w konia! – stwierdza Zbigniew Ziobro, przew. Solidarnej Polski. By w pędzie za wynikiem wyborczym miejsca w Europarlamencie nie stracić, ci którzy z PiS-em musieli się swego czasu pożegnać, też prężą polityczne muskuły. Bez solidnego zaplecza w kraju rodzimą opinię próbują na sobie skupić. Cykliczny komentarz tym doktora Marka Migalskiego, tym razem w sprawie parytetów w zarządach spółek notowanych na giełdach: – To uderza w wolność gospodarowania spółek do zatrudniania ze względu na kompetencję, a nie ze względu, czy maja piersi czy wąsy. Za chwilę się doczekamy, że będzie musiało być jeszcze 10% dla transseksualistów, transwestytów i fetyszystów.

Od lewa do prawa jest coraz goręcej. Ważne, żeby biło po oczach. Choć ta taktyka nie zawsze się sprawdza. – Wyrazistość i opłacalność wyrazistości jest zależna od tego o jaki elektorat zabiegamy. Im elektorat jest lepiej wykształcony, im ma wyższa kulturę polityczną tym mniej podatny jest na zabiegi socjotechniczne – tłumaczy dr Bohdan Dzieciuchowicz, specjalista ds. wizerunku politycznego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Innymi słowy: sami jesteśmy sobie winni za to co i jak mówią do nas przyszli europosłowie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button