Metry kwadratowe ratujące życie. Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach będzie mieć lądowisko [ZDJĘCIA]
W kryzysowych sytuacjach o życiu najczęściej decydują minuty. Dlatego takie miejsce przy szpitalu to już dziś konieczność. Najnowsze lądowisko dla helikopterów powstanie w Katowicach-Ochojcu. -Nie można tu prowadzić ani lądowań nocnych, ale w jakichś warunkach specjalnych. Mamy tu tylko lądowania dzienne, których rzeczywiście jest nie mało. Mam nadzieję, że jak blok zostanie zbudowany to lądowisko przejmie funkcję już tak z prawdziwego zdarzenia – mówi Remigiusz Czadzek, Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach. Nowy budynek szpitala z siedmioma salami operacyjnymi ma kosztować trzydzieści milionów złotych. Ma być gotowy za ponad dwa lata. To właśnie na jego dachu ma być lądowisko dla śmigłowców.
Z kolei w przyszłym tygodniu ma zostać rozstrzygnięty przetarg na budowę lądowiska na dachu siemianowickiej oparzeniówki. -Dostaliśmy pieniądze z budżetu państwa, w związku z tym, część będziemy finansować musieli z własnych środków, czyli musimy zaciągnąć pożyczkę, żeby sfinansować taką inwestycję – mówi Mariusz Nowak, Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Koszt – kilka milionów złotych. Takie inwestycje wspiera też śląski urząd marszałkowski, któremu podlegają szpitale z lądowskami w Częstochowie, Sosnowcu oraz Bielsku-Białej. -Zawsze budżet województwa partycypuje. Oprócz tego środki zewnętrzne szpitale pozyskały, także to był mariaż finansowy – Aleksandra Skowronek, wicemarszałek województwa śląskiego. Mariaż, na którym najbardziej zyskują poszkodowani. Doktor Czarosław Kijonka kilka razy uczestniczył w transporcie chorych do szpitali, które nie miały swojego lądowiska. I kilka razy trzeba było zmieniać miejsce lądowania. -Szybka decyzja pilota. Szukanie nowego, innego zupełnie przygodnego miejsca do wylądowania. Miejsce jest, nie ma drogi dojazdu dla ambulansu, więc trudności wiele. W związku z tym takie lądowisko to rzecz wielka – mówi dr Czarosław Kijonka, WSS im. św. Barbary w Sosnowcu.
Doskonale wiedzą o tym także w szpitalu świętej Barbary w Sosnowcu. Lądowisko działa tu już blisko dwa lata. Kosztowało ponad milion młotych. W szpitalu były też potrzebne jednak inne inwestycje. -Lądowisko to jest jeden element całego programu. Oprócz lądowiska mamy rękaw transportowy, który ułatwia pracę lekarzom i powoduje, że pacjenci nie są wychłodzeni. Do tego dochodzi sala operacyjna przy SOR, która jest tak skonstruowana, że w zależności od tego jaki pacjent do nas dotrze, to takie urządzenia można tam podczepić i takie urazy leczyć – mówi Mirosław Rusecki, rzecznik Szpitala im. św. Barbary w Sosnowcu. Już wkrótce nagłe przypadki będzie można skuteczniej leczyć w coraz większej liczbie szpitali w całym województwie. Dzięki takim lądowiskom, pacjenci z ciężkimi obrażeniami, będą mieli wieksze szanse na miękkie lądowanie.