RegionWiadomość dnia

Jastrzębie-Zdrój: Dariusz P. podpalił dom, zabił żonę i czwórkę dzieci? Rodzina prosi o spokój

Szum medialny i zamieszanie wokół rodziny osób zmarłych w pożarze w Jastrzębiu nie słabnie. Dlatego teraz zamiast nich, wypowiada się pełnomocnik. – Rodzinie zależy na poznaniu prawdziwego przebiegu wydarzeń z maja 2013 roku. Jednak nie jest ona zainteresowana innymi sprawami Dariusza P., które były prowadzone przez organy ścigania, a nie mają bezpośredniego związku z tragicznym w skutkach pożarem – informuje Bartosz Sapota, pełnomocnik rodziny.

Mowa o jednej z hipotez, według której podejrzany o podpalenie domu Dariusz P. zrobił to, żeby dostać odszkodowanie. Mężczyzna miał mieć poważne kłopoty finansowe. Kilka tygodni przed pożarem miał ubezpieczyć żonę na wypadek śmierci. Prokuratura nie potwierdza tych informacji. Potwierdza za to, że jeden z potencjalnych powodów powstania pożaru został odrzucony. – Przeprowadziliśmy również sekcję zwłok myszy, o której wszystkie media też już się rozpisują. To nam pozwoliło na stwierdzenie, że mysz ta nie żyła przed zaistnieniem pożaru, a więc nie mogła być sprawcą pożaru – wyjaśnia Michał Szułczyński, Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Martwą mysz wcześniej podłożyć miał Dariusz P. sugerując, że to ona miała przegryźć kable i wywołać pożar.

Ten wybuchł w nocy z 9 na 10 maja ubiegłego roku. Kiedy w jednorodzinnym domu pojawił się ogień, w środku była matka i pięcioro dzieci rodziny P. – W ciągu najbliższych kilku dni okazało się, że czad okazał się zabójczy dla aż pięciu osób. Jedyną osobą, która ocalała był 16-letni wówczas chłopiec – mówi st. sierż. Magdalena Szust, KMP w Jastrzębiu-Zdroju. Zmarły trzy jego siostry, matka i brat. 

Wielka rodzinna tragedia, która z czasem zaczęła wzbudzać coraz większe kontrowersje. Dwa tygodnie temu ojciec rodziny Dariusz P. został zatrzymany przez policję. – Nie mam z tym pożarem nic wspólnego. Rodzina zawsze była dla mnie wszystkim – mówił. Prokuratura nie dała mu jednak wiary. Według ustaleń śledczych to Dariusz P. podpalił dom w aż sześciu miejscach jednocześnie, praktycznie uniemożliwiając rodzinie ratunek. – Pierwsza majowa ciepła noc, gdzie każdy otwiera okna, a tutaj były szczelnie zamknięte – mówi st. bryg. Edward Deberny, PSP Jastrzębie-Zdrój. Teraz w zamknięciu jest Dariusz P. Na jego niekorzyść przemawia też to, że zdaniem prokuratury sms-y z pogróżkami, które mężczyzna miał otrzymywać przed pożarem, były jego dziełem.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button