RegionWiadomość dnia

Będzin pożegnał wybitnego szermierza. Pogrzeb Rafała Sznajdera

Wybitny zawodnik, ceniony na świecie sędzia, a przede wszystkim wspaniały kolega. Tak wspominają go jego najbliżsi. Przez lata mu kibicowali, teraz go pożegnali. Rodzina, znajomi, kibice. – Współpracowaliśmy ze sobą w jednym klubie. Miałem zaszczyt przygotowywać go do Igrzysk Olimpijskich w Atenach i takiego szablisty długo nie będzie – mówi Leszek Chłosta, były trener Rafała Sznajdera.

Niewiele brakowało, żeby Rafał Sznajder nigdy za szablę nie chwycił. Pierwszem idolem był dla niego ojciec, który trenował piłkę nożną. Później nastoletni Sznajder marzył o karierze hokeisty. – Ta miłość została do ostatnich chwil, ponieważ grał w drużynach oldbojów, był chętnie zapraszamy do tych drużyn. Jak to zwykle bywa, ślepy los zrządził, że trafił na plansze szermierczą, gdyż kolega z klasy zabrał go ze sobą na trening. Posmakował i tak też zostało – wspomina Stefan Kucia, kierownik MOSiR Sosnowiec.

Później poznał smak medali Mistrzostw Świata. W 2003 roku razem z MOSiRem Sosnowiec wywalczył klubowy Puchar Europy. Nie miał sobie równych również w kraju. – Rafał zawsze był wybijającym się zawodnikiem. Rafał to trzykrotny olimpijczyk i czwarta Olimpiada w roli sędziego. Rola sędziego była ostatnią w jego życiu. W trakcie Mistrzostw Świata kadetów w Bułgarii zmarł na atak serca. Miał 41 lat.

Beata Rak znała go od dziesięciu lat. Wspomina go jako doskonałego fachowca, który znał się nie tylko na sporcie. – To był człowiek, na którym zawsze mogłam polegać, on zawsze wszystkich bronił – szczególnie mnie. Miałam w nim podporę, ponieważ jestem cholerykiem, a on był taki spokojny, więc myśmy się dokładnie uzupełniali – podkreśla Beata Rak, prezes Towarzystwa Miłośników Szermierki “Zagłębie”. – Udzielał się w klubie, w okręgu, jeszcze był aktywny tenisowo. Umawialiśmy się na tenis, graliśmy w Będzinie na kortach – wspomina Maciej Chwałek, były szablista.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Mimo że jeździł po całym świecie, o swoich korzeniach nigdy nie zapominał. – Kiedy przychodził na treningi, uczęszczał z nami. Gdy zakończył karierę, przyjeżdżał do klubu i mogliśmy razem powalczyć – mówi Jakub Knapik, zawodnik TMS Sosnowiec. Teraz oni walczyć będą o jego pamięć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button