RegionWiadomość dnia

Ślązacy jak Kaszubi? Ślązacy chcą zmienić ustawę i walczą o miliony. Trwa zbieranie podpisów

Świętochłowicka Szkoła Podstawowa nr 1 – jako jedna z niewielu na Śląsku – prowadzi lekcje śląskiego. – Dla każdego jeden egzemplarz książki na ławkę. Na ten luksus uczenia po śląsku i o Śląsku szkoła niebawem nie będzie mogła sobie pozwolić. Na edukację regionalną w przyszłym roku szkolnym po prostu nie będzie pieniędzy. – Bardzo nad tym ubolewamy. Dzieci także chciałyby. Mają chęci, aby poznawać kulturę, aby uczyć się tańców, śpiewów – mówi Barbara Morcinek, nauczycielka w SP nr 1 w Świętochłowicach.

Sprzyja temu nie tylko zaplecze, które w podstawówce udało się stworzyć siłami nauczycieli i rodziców, ale także przywiązanie uczniów do górnośląskiej tradycji i pochodzenia. – Lubią godać, bo moim zdaniem się wyróżniom, że inni mogą mówić, a jo moga godać – mówi Ewelina Waloń, uczennica SP nr 1 w Świętochłowicach.

Plusów tej różnorodności większość rządzących jednak wciąż nie zauważa, a raczej nie chce dostrzec. Nie pomogły ani debaty w sejmie ani ostatni spis powszechny, w którym narodowość śląską zadeklarowało ponad osiemset tysięcy osób.

Teraz drogą do zalegalizowania Ślązaków jest trwająca od prawie miesiąca ta inicjatywa obywatelska. Jej cel – przekazanie 100 tysięcy podpisów do sejmu, żeby nakłonić polityków do znowelizowania ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych. – Jesteśmy mniejszością największą w Polsce, która jest niedoceniana. Tak jak wszyscy korzystają z pieniędzy na kulturę regionalną, na edukację regionalną z pieniędzy Warszawy, z pieniędzy centrali, a Ślązacy niestety są tego pozbawieni – stwierdza Jerzy Bogacki, Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. W odróżnieniu od Karaimów, Łemków, a także Tatarów i Romów. Znacznie mniej licznych grup etnicznych, niż śląska. Mimo to ich kultura i język są prawnie przez rząd uznane.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dopisanie do ustawy o mniejszościach śląskiej nacji, oznaczałoby nie tylko dotacje liczone w milionach złotych rocznie na kulturę i promocję regionu, ale także wsparcie dla języka śląskiego, który stopniowo zanika. – Będzie można uczyć języka śląskiego w szkołach, od przedszkola po studia wyższe – tak, jak dzieje się to na Kaszubach, w tej chwili na przykład. To są te wartości bardzo oczywiste i wymierne – zaznacza Grzegorz Franki, wiceprezes Związku Górnośląskiego.

Codziennie, niemal w każdym większym śląskim mieście, zbierane są podpisy. Do końca akcji zostało nieco ponad dwa miesiące. Wiadomo, że ze 100 tysięcy podpisów, które są potrzebne, udało się już zebrać prawie jedną czwartą. List z podpisami może być jednak o wiele więcej. – Wciąż niewiadomą pozostaje to, ile tych list wypełnionych już krąży między tymi, którzy zbierają wśród znajomych, rodzin. Liczymy na to, że to jest poważna liczba, która pozwoli nam osiągnąć limit – mówi dr Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. A tym samym połowę sukcesu, który w całości może zostać osiągnięty dzięki przychylności rządzących. Dopiero wtedy śląsko godka ma szansę oficjalnie stać językiem regionalnym i tym samym trafić do wszystkich śląskich szkół.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button