RegionWiadomość dnia

Olimpijczycy w Łazach. Choć mają ponad 50 lat, kondycji zazdrości im niejeden młody.

Głód zwycięstwa jest tak wielki, że często nogi nie nadążają nad tym, co chciałaby ich głowa. W tym przypadku droga do wygranej okazała się bardzo wyboista. – Fatalnie, nie spodziewałam się, że mogę się przewrócić. Coś mam z mięśniem, coś mnie zabolało i to spowodowało ten upadek – mówi Jadwiga Gajos, sprinterka z Gliwic. W sprincie na 60 metrów 60-letnia pani Jadwiga i tak nie miała sobie równych. Biega codziennie od kilkunastu lat i to jest miara jej sukcesu.

Pchnięcie kulą, pływanie kajakiem i wyścig rowerowy, prawie jak na zwykłych igrzyskach. Z tym, że ci olimpijczycy są już w kwiecie wieku – wszyscy mają 50+. Do Łaz z całego kraju zjechało ich ponad 500.Trzeba mieć dobrą kondycję, żeby pływać kajakiem? Trzeba pracować fizycznie, robić mięśnie, ćwiczyć na Dunajcu – mówi Marek Borowicz, kajakarz z Nowego Targu.

Finezja ruchów, precyzja i pełne skupienie. Tylko niektóre atrybuty zdradzają, że to zawody seniorów. Siwy włos na skroni pana Marka przypomina mu tylko przed lustrem, że za nim już długich 68 wiosen. By jednak taką kondycję na emeryturze zachować, trzeba dużo trenować. – Przede wszystkim trenuję tenis, dwa razy w tygodniu aerobik, dwa razy w tygodniu basen, plus nordic walking – wylicza Anna Kłosowicz, tenisistka stołowa z Bytomia. Tak aktywne życie prowadzi tu każdy. Mimo żaru lejącego się z nieba, nikt ze startu dziś nie zrezygnował.

Katarzyna Dowbor choć nadal wygląda jakby czas się dla niej zatrzymał, to i ona ma już grubo po 50. Takie zawody, jak mówi, są dla niej inspiracją, a przykład z tych nieco starszych sportowców powinni brać też młodzi. – Myślę, że warto tu być z takimi ludźmi. Podziwiam ich aktywność i to, że im się chce, że są to ludzie, którzy mogliby w zasadzie na tej emeryturze lub chwilę przed nią odreagować i nie mieć żadnych pomysłów, a mają – podkreśla Katarzyna Dowbor, prezenterka telewizyjna.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Nikt nie zamierza tu zwalniać tempa. Stanisław Demański, jak mówi, ma przed sobą jeszcze wiele maratonów. Mimo 68 lat na karku mordercze długie dystanse pokonuje regularnie. – Do tej pory przebiegłem 12 maratonów, 20 półmaratonów i masę innych takich 15, 10 – mówi Stanisław Demański, maratończyk z Częstochowy.

Duch rywalizacji wyczuwalny był na każdej ze sportowych aren. Ci ludzie udowadniają, że nawet w tym wieku zamiast w kolejce do lekarza, można stać w tej po medale. Takie zawody traktują jako formę codziennej rekreacji.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button