KrajWiadomość dnia

Zerwane mosty, zalane domy. Powódź w Głuchołazach

Głuchołazy, niewielka miejscowość nieopodal Nysy na Opolszczyźnie od trzech dni zmaga się z żywiołem, jakiego nikt nigdy tu nie przeżył. Zniszczone ulice i kompletnie zalane budynki. – Budowałem to, ach szkoda gadać… Nic nie mogę więcej powiedzieć, naprawdę jest mi ciężko – mówi Ryszard Dyczko, w wyniku zalania może stracić dom. W przypadku domu pana Ryszarda samo usunięcie błota może nie wystarczyć, bo woda podmyła fundament budynku.

Woda na ulicach miasta pojawiła się dwa dni temu. W przeciągu zaledwie jednej godziny spadło 70 litrów wody na metr kwadratowy. Gdy mieszkańcy uporali się z pierwszą falą, przyszła kolejna. – Wczoraj czyściliśmy popołudniu szlam ze środka, wypompowaliśmy wodę z piwnicy. A późnym popołudniem powtórka – mówi Adam Liś, mieszkaniec Głuchołaz.

Zniszczonych może być nawet 100 mieszkań i domów. W pobliżu potoku Starynka, który wystąpił z brzegów, fala miała nawet do 2 metrów wysokości. – To, co było w 1997 roku, bo też nas zalało, to była pestka w stosunku do tego. To było bardzo malusieńkie, namiastka tego, co dzisiaj – stwierdza Irena Rikhler, mieszkanka Głuchołaz.

Strażacy, nie tylko w Głuchołazach, ale i sąsiednich miejscowościach powiatu opolskiego, w ciągu ostatniej doby interweniowali prawie 1200 razy. – Najtrudniejsza była oczywiście noc. Wtedy mieliśmy duże zaangażowanie zasobów: 250 strażaków i z tego powiatu, województwa oraz z dolnośląskiego – informuje gen. bryg. Wiesław Leśniakiewicz, komendant główny PSP.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zalane zostały nie tylko posesje. Fala, która sięgała w centrum miasta kilkudziesięciu centymetrów, podmyła też drogi i mosty. Ofiarami wielkiej wody stali się również sami strażacy. – Samochód uczestniczył w działaniach związanych z udrażnianiem tego przepustu i podczas tych działań jezdnia po prostu pod samochodem się załamała i samochód wpadł – mówi bryg. Grzegorz Kawa, PSP Nysa. Aby go wyciągnąć, niezbędny jest specjalistyczny sprzęt.

To jednak nie wszystkie straty. Zablokowana jest między innymi droga wojewódzka numer 411, prowadząca z Głuchołaz do granicy z Czechami. – Żywioł tyle zrobił spustoszenia, że trzeba robić wszystko, żeby te skutki były coraz mniej odczuwalne – zaznacza Edward Szupryczynski, burmistrz Głuchołaz.Pogoda, którą mamy, jest na tyle zła, że niektóre prace będą trwały dłużej. Na przykład pompowanie zalanych piwnic, czy osuszanie posesji, bo w takich warunkach to jest mało efektywna praca – podkreśla Ryszard Wilczyński, wojewoda opolski. Mimo to dziś od samego rana specjalna komisja bada wywołane deszczem straty. Wszystko – jak zapowiada opolski wojewoda – by mieszkańcy zalanych miejscowości jak najszybciej mogli dostać finansowe wsparcie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button