Gliwice: Myśleli, że się utopił. Tymczasem…
Dramatyczne poszukiwania mężczyzny, który mógł utonąć w miejscowości Niewiesza pod Gliwicami rozpoczęły się w niedzielę późnym wieczorem. Do policjantów patrolujących ul. Plażową w Niewieszy podeszli plażowicze, którzy nad brzegiem zauważyli pozostawione przez dłuższy już czas przedmioty: spodnie, koszulkę, buty oraz najnowszy, cenny model smartfona. Skojarzenie nasuwało się jedno – właściciel utonął.
Wśród rzeczy pozostawionych około 2 metrów od linii brzegowej jeziora nie znajdowały się dokumenty, a telefon był zablokowany kodem. Na miejsce ściągnięto psa tropiącego, przyjechała specjalistyczna jednostka ratownicza straży pożarnej. Łącznie kilkudziesięciu funkcjonariuszy rozpoczęło poszukiwania. Policjanci przeczesywali okolice jeziora, wodę sprawdzali płetwonurkowie. Śledczy szybko ustalili, do kogo należy telefon. Był zarejestrowany na osobę zameldowaną w Rudzie Śląskiej. Mężczyzna nie mieszkał jednak pod tym adresem od dłuższego czasu. Detektywi ustalili inne możliwe adresy.
W końcu ustalono, że mężczyzna mieszka razem z dziewczyną w Bytomiu. Ta wiedziała jedynie, że chłopak pojechał na wieczór kawalerski. Szybko też ustalono znajomych, z którymi się bawił na imprezie. To okazało się zwrotem w dramatycznej akcji poszukiwawczej. Ruszyło przeszukiwanie kempingów i pól namiotowych. Około godziny 2.00 w nocy mundurowi znaleźli 29-latka. Był kompletnie pijany. Spał w jednym z namiotów. Bytomianin nie pamiętał nic z kilku poprzedzających pobudkę godzin. Ucieszył się jedynie, że nie skradziono mu wartego prawie 3 tys. telefonu…