RegionWiadomość dnia

Wyjątkowy szpital dla ptaków w Chorzowie. Pan Eugeniusz pomaga chorym i rannym ptakom

Franek do ptasiego szpitala trafił dwa lata temu i zadomowił się w nim na dobre. Papugę znaleziono na 18-stopniowym mrozie w Chorzowie. Zazwyczaj jednak ptaki, które przyjmuje chorzowski ośrodek prowadzony przez Eugeniusza Włochowicza, to głównie gatunki żyjące w kraju. Tych co roku trafia tu około setki. Nie wszystkie jednak udaje się uratować. – Którym można pomóc, to się pomaga. Czasami ludzie przynoszą ptaki z takimi urazami, z różnymi chorobami i trzeba tym ludziom potem tłumaczyć, że robiliśmy wszystko, co się dało – mówi Eugeniusz Włochowicz, prowadzi szpital dla ptaków w Chorzowie.

 

Przy poważnych urazach takich jak złamania skrzydeł, czy nóg, konieczne jest uśpienie ptaków. Na dotkliwe obrażenia najczęściej narażone są w dużych miastach. Ci, którzy je znajdują, nie wiedzą jak im pomóc i powiadamiają strażników miejskich. – Znane jest nam pogotowie prowadzone przez pana Włochowicza, Fundacja Włochatka. Współpracowaliśmy z tym nim, przewożąc mu ranne zwierzęta, które zostały znalezione na terenie miasta – mówi Adam Płonka, Straż Miejska w Chorzowie.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

To dla strażników, przynajmniej tych chorzowskich, jest dużym udogodnieniem, bo w województwie śląskim brakuje podobnych ośrodków. Z kolei nawet najbardziej profesjonalne kliniki weterynaryjne, wyposażone w karetkę dla zwierząt, ratują ptaki domowe, a nie dzikie. – Na przykład papużki, kanarki – zdarzało nam się jeździć do takich pacjentów. Natomiast nie możemy zajmować się dzikimi zwierzętami, tutaj są odpowiednie służby do tego – informuje Anna Wawrzyniak, weterynarz, przychodnia Smartvet w Katowicach.

 

Jeszcze kilkanaście lat temu ranne zwierzęta przekazywać można było do chorzowskiego zoo. W tej chwili takiej możliwości już nie ma. – Przyjmowaliśmy rzeczywiście duże ilości, szczególnie właśnie piskląt różnych gatunków ptaków. Teraz przepisy nie pozwalają nam, w związku z czym muszą powstawać jakieś inne placówki tego typu – tłumaczy Sabina Cieśla-Nobis, Śląski Ogród Zoologiczny w Chorzowie.

 

Ta chorzowska istnieje tylko dzięki pasji pana Eugeniusza. Emerytowany hutnik leczy ptaki od 7 lat. Większość kosztów prowadzenia lecznicy pokrywa z własnej kieszeni. – Czuję się dowartościowany częściowo, chociaż czasami lepiej byłoby, gdyby więcej pieniędzy dali na to, żebym nie musiał – jakby to powiedzieć – wydawać ostatnich swoich pieniędzy – mówi Eugeniusz Włochowicz, prowadzi szpital dla ptaków w Chorzowie.

 

Ptasi ośrodek nieznacznie finansuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska z Katowic. W opiece nad ptakami pomaga też żona pana Eugeniusza. – Przede wszystkim mam cierpliwość i też szkoda tych ptaszków. Czasami się zdarza, że gdy jakiś ptak zdechnie, to zawsze mi się chce płakać – mówi Wiesława Włochowicz. Więcej jest jednak powodów do radości – tych, które wracają do zdrowia i na wolność.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button