KrajRegionWiadomość dnia

Segregujecie czy nie? Ustawa śmieciowa ma już rok, a wciąż do eko-ideału nam bardzo daleko…

Taki widok, jeszcze przed rokiem był rzadko spotykany. Przed wprowadzeniem w życie ustawy, która miała zrewolucjonizować system odbioru odpadów w gminach, zasady były zupełnie inne. -Wszystko się wrzucało w jeden worek i do śmieciarni – mówi jedna z mieszkanek Rudy Śląskiej. Teraz worków i kubłów powinno być przynajmniej kilka. Każdy na inny rodzaj odpadów. I choć doświadczenie pokazuje, że mieszkańcy Rudy Śląskiej segregują więcej, to jednak robią to gorzej niż przed zmianą ustawy. -W kontenerach borykamy się z tym, że te odpady są zanieczyszczone, zabrudzone i tak naprawdę nie nadają się do dalszej obróbki lub wymagają dodatkowych nakładów kosztowych – mówi Paweł Wójcik, dyrektor ds. technicznych  Tönsmeier Południe, Ruda Śląska.

 

Sporych nakładów pracy wymagało wyrobienie nowych, bardziej ekologicznych nawyków. Zwłaszcza wśród tych, którym segregacja była znana jedynie w teorii.  -Te osoby, które mają domki jednorodzinne, które wcześniej już segregowały śmieci – dla nich to była naturalna rzecz żeby złożyć deklarację – mówi Michał Pierończyk, wiceprezydent Rudy Śląskiej. Tych do rudzkiego urzędu wpłynęło prawie 9 tysięcy. Dzięki nim miało być nie tylko ekologicznie ale i taniej dla samych mieszkańców. Obecnie mieszkańcy Rudy Śląskiej płacą 9 złotych od osoby za śmieci posegregowane i 17 za odpady, których nie posegregowali. Czteroosobowa rodzina na ustawie śmieciowej oszczędza więc miesięcznie 32 złote. Taka różnica w rachunku nie wszystkich jednak do segregowania zachęca. -Trochę więcej czasu musi upłynąć przede wszystkim aż wszyscy się przyzwyczają do tego. Może też potrzebne by było trochę więcej tych śmietników, jakichś może akcji promocyjnych – uważa jeden z mieszkańców Rudy Śląskiej, który sam śmieci nie segreguje.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Akcji informacyjnych nie tyle namawiających do bycia eko, co wyjaśniających jak robić to dobrze. Nadal bowiem, do pojemników z segregacją trafiają odpady, które jej nie podlegają. Dlatego miasto po raz kolejny wypuściło serię śmieciowych poradników. -Elementy, o które pytali czasem mieszkańcy, nie wiedzieli gdzie niektóre elementy wrzucać. Staraliśmy się wskazać konkretnie do jakiego pojemnika, które odpady wrzucać – podkreśla Krzysztof Piecha z UM Ruda Śląska.
Wprowadzona w życie rewolucja nie okazała się jednak aż tak rewolucyjna jak zakładano. Bo choć liczba dzikich wysypisk się zmniejszyła, nadal na obrzeżach miast są one nierzadkim widokiem. Z tymi mniejszymi, Ruda Śląska próbuje walczyć z pomocą mieszkańców w ramach prac społecznych. -Można porządkować tereny, bez zbędnych przetargów. My nadzorujemy, kieruje Klub Integracji Społecznej, a wydział gospodarki komunalnej i ochrony środowiska po naszym zawiadomieniu, po sprzątaniu zleca wywóz tych odpadów – mówi Henryk Szydłowski, kierownik referatu dzielnicowych, Straż Miejska w Rudzie Śląskiej.

 

Z wywożeniem odpadów gigantyczne problemy miały niektóre gminy już na samym początku funkcjonowania nowej ustawy śmieciowej. Część z nich w porę nie rozstrzygnęła przetargów z firmami, które śmieci miały wywozić. Część nie ustawiła odpowiedniej liczby pojemników. -To jest niedopatrzenie ich, bo gdyby oni dopatrzyli wszystkiego to my byśmy się podporządkowali temu wszystkiemu – narzekała rok temu jedna z mieszkanek Bytomia, która mimo chęci, segregowanych odpadów w lipcu 2013 roku nie miała gdzie wrzucać. I choć to była wypowiedź sprzed roku, także obecnie zasadom podporządkować się trudno. Nie z braku dobrej woli ale braku możliwości. -Nie ma miejsca na dobrą sprawę żeby segregować, ale też widać że inni sąsiedzi rzucają jak leci, więc to się trochę mija z celem – dodaje nie segregujący śmieci mieszkaniec Rudy Śląskiej. Z celem, który w ciągu roku osiągnięty został jedynie częściowo.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button