Tylko przeszczep może uratować jej życie. Ewelina Łukasik choruje na białaczkę. Przyjaciele organizują dla niej dzień dawcy
Dwa miesiące przed ślubem jej życie zupełni się zmieniło się. Usłyszała diagnozę: chłoniak śródpiersia. Potem wykryto u niej cechy ziarnicy złośliwej. – Przez jakiś czas było załamanie, ale w sumie teraz z czasem się z tym pogodziłam. Gdy jeździłam na chemioterapię, to był dla mnie szok, że wypadną mi włosy, ale teraz w sumie staram się żyć normalnie – mówi Ewelina Łukasik, choruje na nowotwór złośliwy.
Ewelina Łukasik czeka na genetycznego bliźniaka, jej jedyną szansą na wyleczenie jest przeszczep szpiku. – Wykazały wyniki, że brat nie może, a mieliśmy nadzieję. Mamy dużą rodzinę i mamy nadzieję, że dostali wiadomość, że można się już rejestrować. Myślę, że jakiś się znajdzie – mówi Marek Janowski, ojciec Eweliny.
Szuka cała rodzina, szukają znajomi. – Ulotki, wszystko ciężko jest zorganizować charytatywnie. Często drukarnie chcą po prostu za jakieś minimalne koszta, ale trzeba znaleźć sponsora, który by mógł tę opłatę uiścić – tłumaczy Mirosław Łukasik, mąż Eweliny.
24 sierpnia wspólnie z fundacją DKMS mąż pani Eweliny organizuje dzień dawcy. W szkole podstawowej numer 25 w Zabrzu oddając krew, będzie można zarejestrować się w bazie potencjalnych dawców. Akcja odbędzie się też przed trzema zabrzańskimi kościołami. Tu dawcy zapisywani będą do bazy inną metodą: poprzez wymaz z wnętrza policzka. Cała procedura trwa zaledwie kilka minut.
– Rejestracja to jest tylko deklaracja chęci uratowania komuś życia. Faktycznym dawcom zostaje się dopiero wtedy, kiedy się otrzyma telefon z fundacji – wyjaśnia Mateusz Łachacz, fundacja DKMS. Taki telefon odebrał Wojciech Wojnowski. Został dawcą dla 66-latka ze Stanów Zjednoczonych. Przez fundację przesłał mu list, dostał wzruszającą odpowiedź. – Napisał, że nigdy mi tego nie zapomni, do końca swojego życia. Napisał mi też, że prosi, żebym napisał do niego znowu i znowu, bo bardzo tego potrzebuje i że nie chciałby stracić Anioła – mówi Wojciech Wojnowski, został dawcą szpiku kostnego.
Ich korespondencja jeszcze dwa lata nie będzie podpisywana, przez ten czas dawca i biorca muszą pozostać anonimowi. Wielu przyjaciół uważa go za bohatera, a on czuje, że zrobił po prostu coś dobrego. – To jest jak oddanie krwi, tylko trwa trochę dłużej, bo 4 godziny. Natomiast ja bym to zrobił jeszcze 10 razy, jeśli bym mógł – zaznacza Wojciech Wojnowski, został dawcą szpiku kostnego.
24 sierpnia w Zabrzu na swojego anioła pomiędzy 18 a 55 rokiem życia będzie czekać Ewelina Łukasik.