Lajkują i ćwierkają. Przed wyborami 2014 prezydenci aktywni w social media
Publikują zdjęcia, filmy, liczą na lajki oraz odpowiadają na komentarze internautów. Politycy doskonale wiedzą, że w wirtualnej sieci mogą zyskać sympatię wyborców, która może przełożyć się na ich decyzje przy urnie.
W polityce już od kilku lat walka o głosy wyborców odbywa się również w świecie wirtualnym. Facebook, Twitter i inne media społecznościowe umożliwiają politykom przekazywanie wyselekcjonowanych informacji, które powinny poprawić ich notowania. – Portale społecznościowe tworzą wizerunek i kształtują to, jak ludzie odbierają polityków. Media społecznościowe skracają bowiem dystans pomiędzy użytkownikiem a odbiorcą. W zależności od tego, jak będą z tych portali korzystać, tak będą odbierani przez użytkowników – wyjaśnia dr Dorota Konieczna, specjalistka ds. nowych mediów z Uniwersytetu Ekonomicznego. Dlatego, kiedy już zdobędzie się zainteresowanie potencjalnych wyborców, należy być aktywnym, żeby ten kontakt z użytkownikiem podtrzymać. Trzeba uważać za to na swoje wpisy, bo internauci wyłapią nawet najmniejsze błędy. – Nie jest wymagana codzienna aktywność, choć to oczywiście zależy od serwisu, z którego politycy korzystają, ważne by była ona regularna i systematyczna. Internauci są zwykle wyczuleni na fałsz i brak autentyczności, ale przy odpowiednim prowadzeniu kampanii polityk może zyskać wiarygodność udzielając się na takim portalu – dodaje Dorota Konieczna.