NiK i samorządowcy na konferencji w Katowicach: Ustawa śmieciowa nadaje się do śmieci?
Śmietniki zamykane na klucz. To jeden z najbardziej namacalnych efektów reformy na osiedlu O w Tychach. Reformy która nie zamknęła problemu śmieci, a w tym wypadku otwarła zupełnie nowy. -Dzisiaj jakoś to wygląda ale najczęściej ludzie zapominają tego diabelskiego kluczyka i zostawiają śmieci pod śmietnikiem albo próbują wrzucać przez dziurę. Bałagan jest większy niż był. Mamy tu coś z filmów Barei – mówi pan Andrzej, mieszkaniec Tychów. Te drzwi mają zamknąć bezpowrotnie drogę tym, którzy chcąc uciec przed opłatami i zaczęli wyrzucać swoje odpady daleko od domu. Z rewolucyjnym zapałem zapowiadano, że nowa ustawa rozwiąże wszystkie problemy. Ale w miejsce jednego, przedrewolucyjnego kłopotu pojawiła się góra kolejnych. -Wprowadzenie wszystkiego jest bardzo trudne dalej trzeba pouczać społeczeństwo. To wszystko mu tłumaczyć, wszystko jest bardzo skomplikowane a ludzie robią to po raz pierwszy – podkreśla Anna Wrześniak, śląski wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Katowicach.
Czasem im nie wychodzi. Plastik przemieszany z papierem w kontenerze na szkło to nic nadzwyczajnego. Problemy stwarzają nie tylko ci, którzy wyrzucają śmieci ale też ci, którzy je wywożą. Zdaniem wójta gminy Jaworze oferując niskie ceny usług przerzucają koszty na innych klientów. -W mojej gminie okazuje się, że wywiezionych na wysypisko śmieci jest o wiele więcej niż w gminie która w której wykonawca wygrał w formie ryczałtu – mówi Zdzisław Bylok, wójt gminy Jaworze, ŚZGiP. Klucza do rozwiązania problemów szukać będą inspektorzy NIK. We wrześniu wyruszyli w Polskę by sprawdzić jak postępuje rewolucja. -Samorządy zostały obciążone koniecznością realizacji gigantycznego zadania które do tej pory nie stanowiło przedmiotu ich zainteresowania, a taki proces zawsze trwa – podkreśla Piotr Miklis, dyrektor delegatury NIK w Katowicach.
I trwać niestety będzie, ustawa jest powiązana z tak dużą ilością innych przepisów, że wprowadzenie korekt zajmie lata. Dlatego pracę nad jej nowelizacją trwały od momentu jej wprowadzenia i ciągle trwają. Nawet odpowiedzialni za jej powstanie już dawno przestali mówić o jej sukcesie. -Uważam, że budowa normalności nie jest sukcesem a obowiązkiem i nam się powoli tą normalność udaje budować w tym obszarze dbania o środowisko i gospodarkę odpadową – uważa Tadeusz Arkita, przewodniczący podkomisji ds. monitorowania gospodarki. To, co Polska próbuje zrobić od roku, w Europie budowano latami. Bez względu jakie będzie prawo, to, jak szybko dojrzałe owoce tej rewolucji zostaną skonsumowane – zależy tylko od nas.