Wybuch metanu w KWK Mysłowice-Wesoła: Są dwie hipotezy katastrofy w mysłowickiej kopalni [WIDEO]

Rodzina górnika, którego wciąż poszukują ratownicy górniczy po wybuchu metanu w KWK Mysłowice, przyszła pod budynek dyrekcji kopalni. Mieli już dość biernego czekania na jakąkolwiek informację. -Wszystko pójdzie pod dywan. Zamietą. Prokuratura, sędziowie, kumple! – mówili zdenerwowani członkowie rodziny zaginionego górnika. Ich syn, 42-letni górnik, wciąż uważany jest za zaginionego. Prawdopodobnie wciąż jest w strefie zagrożenia prawie 700 metrów pod ziemią. –To jest wysyłanie ludzi na śmierć. Od piątku to się działo. Mój syn mówił. Wczoraj chciał wyłączenia – nie dostał. Wiedzioł. Urlop chciał wziąć. On to czuł . Ale kierownik powiedział – nie dostaniesz! Zjeżdżaj! Teraz leży tam…– mówi Franciszek Jankowski, ojciec poszukiwanego kombajnisty z KWK Wesoła.
Według niepotwierdzonych jeszcze informacji w miejscu,w którym doszło do wypadku już w zeszły piątek wybuchł pożar. Przekroczone miały być również dopuszczalne stężenie metanu. -Dzisiaj takie dwie anonimowe wiadomości do nas dotarły. Szkoda, że dopiero dzisiaj. Jesteśmy instytucją, która na tego typu informacje reaguje niezwłocznie i gdyby to było w piątek, pewnie może by to wszystko inaczej wyglądało – podkreśla Wojciech Magiera, Wyższy Urząd Górniczy. Wyższy Urząd Górniczy powołał już specjalną komisję, która ma wyjaśnić okoliczności tragedii. Wiadomo, że wczoraj o 21.00, kiedy miał miejsce wybuch na KWK Mysłowice-Wesoła, nie wydobywano tam węgla. Prowadzone były prace zabezpieczające chodnik. Prawdopodobnie metan, który się zapalił, wypłynął z wyeksploatowanej części złoża. -Stopień bezpieczeństwa i zabezpieczenia, monitoringu na kopalniach wysokometanowych jest bezwzględny i praktycznie pociągnięty do maksimum ostrożności. Tak być musi i tak być powinno. Ja absolutnie nie zakładam, że było inaczej – mówi Zygmunt Łukaszczyk, p.o. prezesa Katowickiego Holdingu Węglowego S.A.
W nocnym wypadku poszkodowanych zostało 29 górników. W rejonie zagrożenia w KWK Wesoła było 37 osób. Ratownicy górniczy na miejscu byli bardzo szybko. W chwili wypadku byli w innej części kopalni. Dwudziestu dziewięciu górników trafiło do szpitali. Lżej ranni trafili do szpitala w Katowicach i Sosnowcu. Ci z poważnymi poparzeniami leżą w siemianowickiej oparzeniówce. -Jeszcze był na tyle przytomny, że zadzwonił z karetki z telefonu do żony. Córka moja przyjechała od razu do szpitala. Nie wiem, czy wcześniej ją ktoś powiadomił z kopalni. -Stan ciężki? -Krytyczny. Miesiąc po ślubie, 26 lat … – mówi Ryszard Zbielczyk, zięć poszkodowanego górnika. Stan 18 górników leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich po katastrofie w kopalni Mysłowice-Wesoła, jest bardzo poważny, zagrażający życiu. 7 z nich jest na oddziale intensywnej terapii.
Jedenastu skorzystało z komór hiperbarycznych, które pozwalają przyspieszyć proces gojenia się ran. Zwłaszcza tych w górnych częściach układu oddechowego. Dwunastu poszkodowanych już przeszło operacje. Jednak część górników jest tak poparzona, że lekarze musieli rozpocząć bardzo kosztowne leczenie. -Są założone hodowle komórkowe dla 8 pacjentów. Dla wszystkich tych u których obszar poparzony jest tak duży, że niemożliwe jest skorzystanie ze skóry własnej – mówi dr Marek Kawecki, Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Po południu rannych górników z Mysłowic odwiedziła premier Ewa Kopacz. Po rozmowie z lekarzami pojechała do kopalni, w której doszło do tragedii. Związki zawodowe po wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła wystosowały apel z prośbą o wsparcie finansowe rodzin poszkodowanych górników. Zebrane środki mają być przeznaczone na ich rehabilitację. Pomocy finansowej rodzinom poszkodowanych górników udzieliła już Caritas Archidiecezji Katowickiej.