RegionSilesia Flesz

Mieszkańcy kontra urzędnicy. Spór o ulicę Pikową w Bielsku-Białej

Takiego sąsiedztwa tutaj nikt się nie spodziewał. Stąd oburzenie mieszkańców bielskiej Straconki. – Mój mąż umiera w czwartek, w piątek wpadają mi do ogrodu i mówią, że przyszli mierzyć tuje. Ja się pytam jakie tuje, bo tu będzie droga, ja mówię jaka droga? Droga tu będzie i myśmy wtedy z zięciem wzięli i wykurzyli go z ogrodu. Myśleliśmy, że na tym koniec – opowiada Czesława Habiciak, mieszkanka ulicy Pikowej w Bielsku- Białej. Ale to był dopiero początek. Pikowa, to krótka i wąska uliczka. Każdy jej odcinek to prywatna własność mieszkańców. Mieszkańcy pięciu domów na zasadzie sąsiedzkiej umowy udostępnili po kawałku swojej działki, by zrobić drogę dojazdową do swoich posesji. – We własnym zakresie wyasfaltowaliśmy, bo nam tu nikt nic nie robił. Teraz widzą, że jest droga i wszyscy się pchają – mówi Ewa Bogusz, mieszkanka ulicy Pikowej w Bielsku-Białej.

 

Dwa lata temu prezydent miasta ogłosił, że na przebudowę ulicy Pikowej przeznaczono 1,5 mln zł. Mieszkańcy nie wyrazili na to zgody. – Na jednym zebraniu wszyscy się podpisaliśmy, że się nie zgadzamy na ulice i to była cała rozmowa z nami – wspomina Wanda Habiciak, mieszkanka ulicy Pikowej w Bielsku-Białej. Protest mieszkańców nie przeszkadzał w rozpoczęciu inwestycji. W 2012 roku został zlecony projekt budowlany i wykonawczy rozbudowy ulicy. Urzędnicy z góry zakładali możliwość zajęcia terenu pod budowę drogi publicznej nawet przy sprzeciwie właścicieli gruntu. Pozwala na to tzw. specustawa drogowa, którą można zastosować, jeśli przemawia za tym ważny interes społeczny. – Posiłkowaliśmy się prawnikami, wczytaliśmy się w temat i okazuje się, że specustawa to jest ustawa dla dróg strategicznych, autostrad, dla wielkich inwestycji, a nie na tle takiej ulicy – oznajmia Joanna Habiciak, mieszkanka ulicy Pikowej w Bielsku-Białej.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Według projektu, powstać ma droga o szerokości minimum 6 metrów. – Chodzi o o skomunikowanie terenów tej dzielnicy i to, że my w ogóle wyszliśmy z taką inicjatywą, by to skomunikować to było wszystko na wniosek mieszkańców, którzy chcieli skomunikowania terenów, na których już powstały domy i na których w przyszłości powstaną domy – odpowiada Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Bielsku-Białej. Mieszkańcy starają się o uszanowanie ich własności we własnym zakresie. Zgłosili sprawę wojewodzie, a na ulicy postawili znak zakazu i szlaban. – Wojewoda nie ma prawa zablokować, może jedynie uznać, że postępowanie zostało przeprowadzone niezgodnie z przepisami prawa – informuje Joanna Lanczek, Śląski Urząd Wojewódzki.

 

Jeśli wyda zgodę na poszerzenie Pikowej, mieszkańcy będą musieli pogodzić się z przebiegającą 2 metry od ich okien drogą. Rekompensatą za zabranie części działki i życie w hałasie ma być odszkodowanie.

 

To co kiedyś sami wybudowali, teraz miasto chce zburzyć i nie chodzi jedynie o drogę dojazdową do ich posesji, ale zaufanie do przewidywalnej i rozsądnej władzy.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button