KrajRegionSilesia Flesz

To będzie żywieniowa rewolucja. Koniec z niezdrowym jedzeniem w sklepikach szkolnych

To nowa propozycja dla tych, którzy nie zabrali dziś do szkoły drugiego śniadania. Po te zdrowe i pożywne sięga tu coraz więcej uczniów. W tyskiej podstawówce uczniowie codziennie wypijają około sześciu litrów soków warzywnych. Walkę ze "śmieciowym jedzeniem" szkoła zaczęła dwa lata temu. – Na początku nie ukrywam, że troszkę się buntowali, bo wiadomo chipsy przyjemnie się chrupie. Tłumaczyliśmy dzieciakom i daliśmy coś w zamian. Nie mówimy, że u nas są chrupki buraczane, czy jabłkowe, ale mówimy, że to są chipsy – opowiada Gabriela Marczuk, Szkoła Podstawowa nr 5 im. F. Zubrzyckiego w Tychach. Nie jednak te, do tej pory w sklepikach szkolnych najbardziej popularne. Wysokokaloryczne batony, paluszki i ciastka – to tylko część produktów, których od nowego roku szkolnego nie będzie można tu sprzedawać. – Ustawa ta zmienia bardzo dużo, bardzo się z niej cieszymy. Uważamy, że jest to bardzo słuszne posunięcie. Zmienia o tyle, że producenci produktów, czy właściciele maszyn, które mamy w szkole będą zmuszeni do tego, aby dostosować się do tej ustawy – mówi Jolanta Wołczyńska, nauczycielka, Szkoła Podstawowa nr 15 w Żorach.

 

O tym, co może trafić na półki sklepowe ma decydować Ministerstwo Zdrowia. Właściciele takich punktów dostaną trzy miesiące na wprowadzenie zmian w szkolnym menu. – Mam nadzieję, że będzie to szczegółowy przepis regulujący m.in. kaloryczność posiłków, ale także obecność np. w sklepikach szkolnych niepożądanych produktów jak np. z wysokim poziomem soli, cukrów dodanych czy tez tłuszczów – stwierdza Józef Lipa, Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach. A te mają zgubny wpływ na zdrowie i kondycję fizyczną młodych Polaków. Problem otyłości dotyka przeszło 30 procent 11-latków, niewiele lepiej jest u ich nieco starszych kolegów. – Są to produkty, które bardzo szybko prowadzą do otyłości, przede wszystkim tego typu produkty powinny być spożywane pod kontrolą rodziców. Rodzice powinni decydować o tym ile dziecko takich produktów może zjeść. W szkole tracimy kompletnie nad tym kontrolę – zaznacza Liliana Maciejewska, dietetyk.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Teraz w sklepikach i stołówkach szkolnych ma zadbać o to również Sanepid. Jednorazowa kara za śmieciowe produkty może wynieść nawet 5 tysięcy złotych. – Jest konsekwencją prowadzonych badań kontroli przez Państwową Inspekcję Sanitarną, które wykazały, że w żywieniu dzieci i młodzieży występuje szereg nieprawidłowości – informuje Beata Kempa, Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Katowicach. W tym roku katowicki Sanepid sprawdził już ponad 50 sklepików szkolnych. Edukację żywieniową prowadzi w praktycznie wszystkich placówkach. Ale gotowi na zmiany muszą być także sami uczniowie i ich rodzice.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button