RegionWiadomość dnia

Budynek Śląskiej Policji stoi nielegalnie? Prawnicy wkraczają do boju!

Remont w samych jej szeregach trochę trwał, ale się udało. Teraz przyszedł czas na diametralne zmiany tego, co po dawnej milicji jeszcze tu zostało. – Wszystko idzie zgodnie z planem. Mają się zakończyć zgodnie z naszymi obliczeniami – do końca przyszłego 2015 roku – informuje asp. Adam Jachimczak, oficer prasowy Śląskiej Policji.

 

Największa inwestycja w historii Śląskiej Policji prawie w całości sfinasowania jest z centralnych środków. Jednak warty grubo ponad 20 milionów złotych remont nie obejmie frontalnego budynku komendy. Jak się okazuje, najważniejszy gmach policji w województwie stoi właściwie nielegalnie, bo na prywatnych gruntach. Na czterech hektarach – przy obecnej ulicy Lompy – do 70. roku ubiegłego wieku były ogródki działkowe. Zostały zrównane z ziemią pod budowę dwóch szkół.

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Jak mówi historyk, profesor Zygmunt Woźniczka, katowiczanie przełknęli taką stratę głównie dzięki obietnicom ówczesnej władzy. – Puszczono taką plotkę, że to będzie wielki szpital dla robotników, dla ludzi. Ludzie byli bardzo zadowoleni, bo nie było szpitali, nie było miejsc, łóżek, trudno się było dostać, a specjalistycznych szpitali potrzebowano. Nagle się okazało, że nic z tego szpitala. Powstała komenda i byli już ludzie mniej zadowoleni – informuje prof. Zygmunt Woźniczka, historyk, Uniwersytet Śląski.

 

Teraz inwestycyjny boom rozpoczęty za Gierka odbija się czkawką. Bo nie wiadomo na czyich gruntach tak naprawdę stoi gmach policji. – Działkowcy nie mieli żadnego tytułu prawnego, ale mogły mieć inne organizacje wyższej użyteczności społecznej jak kluby sportowe – mówi Kazimierz Szymiczek, Rodzinne Ogrody Działkowe im. J.Ligonia w Katowicach.

 

W okolicach wejścia do komendy był basen nieistniejącego już klubu sportowego Górnik. Po drugiej wojnie światowej to wokół niego były najbardziej atrakcyjne ogródki działkowe. Problemy z własnością gruntów już wielokrotnie uniemożliwiały przyznanie unijnych dotacji na inwestycje w regionie. Jak mówi prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Katowicach, w czasach PRL władze pod pretekstem budowania osiedli mieszkaniowych, wywłaszczały na potęgę. Często za rodzinny, wielopokoleniowy majątek właściciele nie dostawali ani grosza. To, co zrobiono dla milicji, naprawić powinna teraz policja. – Trzeba to zrobić w imię szacunku dla własności, na której w końcu ustroje demokratyczne są oparte. Nie możemy zrobić znowu tego samego, co zrobiono wtedy. Czyli w imię słuszności zaklepiemy to, co było – mówi Gabriela Lenartowicz, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach.

  

Na prośbę komendanta policji sprawę badają teraz miejscy urzędnicy. Za kilkadziesiąt tysięcy złotych wynajęto w maju kancelarię prawniczą, która ma znaleźć współwłaścicieli dwóch działek. Już wiadomo jak się nazywają. Nie wiadomo jednak, gdzie mieszkają i czy w ogóle żyją. – Założenie jest takie, że jeśli uda się nakłonić właścicieli tej działki do przekazania współwłasności, to wtedy sprawa jest rozwiązana. Jeśli to zadanie się nie uda, wtedy cała sprawa wkroczy na drogę sądową – informuje Jakub Jarząbek, Urząd Miasta w Katowicach. A to może wydłużyć na całe lata remont drugiego co do wielkości garnizonu policji w Polsce.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button