Komunikacja miejska w Katowicach za darmo? Autobusami bez biletów jeżdżą już w Żorach
Pełny autobus i ani jednego skasowanego biletu. Koszmar przewoźnika? Nie w Żorach, bo tu bez biletu jeździ się legalnie i to od przeszło pół roku. – Jest super. Gorzej jakby miało się kiedyś zmienić, to byłoby ciężko. Naprawdę jestem zadowolona – podkreśla Elżbieta Aleksander, mieszkanka Żor. – Muszę czymś jeździć, ponieważ nie mam samochodu. Bardzo dobrze, uważam, że jest to dobre pociągnięcie urzędu miasta – dodaje Józefa, mieszkanka Żor.
Zwłaszcza, że ponoć nie pociąga za sobą żadnych dodatkowych kosztów. – Jest to komunikacja, która jest znacznie tańsza, jeżeli chodzi o kilometr. Dobraliśmy lepiej tabor, skonstruowaliśmy lepsze linie i zrezygnowaliśmy ze wszystkich zbędnych kosztów, na przykład kontrolerów biletów, rozprowadzania biletów – informuje Waldemar Socha, prezydent Żor.
Według danych Krajowego Rejestru Długów pasażerowie złapani bez biletów łącznie są winni miejskim przewoźnikom niemal 290 milionów złotych, czyli kwotę, za którą można by kupić ponad 120 nowoczesnych autobusów. – W moim regionie wydajemy rocznie 150 milionów na pokrywanie kosztów leczenia i odszkodowania związane z wypadkami drogowymi. Jeśli, dzięki mniejszemu ruchowi, ograniczymy wypadki o 10%, mamy 15 milionów oszczędności i pieniądze na bilety – wylicza Paolo Vergnano, Trentino.
W Polsce takie rozwiązanie to wciąż – w przypadku wielu samorządów – wyższa szkoła jazdy. Poza Żorami i wielkopolskim Gostyniem za darmo, choć z pewnymi ograniczeniami, można jeździć jeszcze w podwarszawskich Ząbkach i Nysie. Jako jedne z pierwszych na bezpłatną komunikację miejską na masową skalę zdecydowały się władze Talina. Mieszkańcy Estońskiej stolicy za darmo mogą jeździć od 1 stycznia 2013 roku. – To niezwykle funkcjonalne rozwiązanie, nie tylko ze względów ekonomicznych. To przede wszystkim gwarancja większej mobilności dla ludzi o niskich i średnich dochodach – podkreśla Allan Alaküla, Tallinn.
Na tym plusy bezpłatnej, legalnej jazdy – jak mówią – jednak się nie kończą. – To mniejszy ruch samochodów prywatnych, to mniejsze rozjeżdżanie ulic i jezdni, których naprawa, renowacja jest szalenie kosztowna. To też mniejsze zapotrzebowanie na budowę nowych parkingów, nowych obwodnic – mówi Patryk Kosela, Wolny Związek Zawodowy Sierpień '80.
Jeśli wierzyć w zapewnienia polityków, po zbliżających się wyborach krajowa komunikacja miejska zyska za to nowe oblicze. Bez kasowania dla wszystkich, bądź dla tych, którzy spełnią odpowiednie kryteria, czyli postulat przewijający się coraz częściej. – Cały czas ten model transportu powinien być ukierunkowany na to, żeby zachęcać do tego, ażeby szczególnie do centrum miasta nie wjeżdżać samochodami – zaznacza Jerzy Ziętek, KWW Jerzego Ziętka. – Uważam, iż trzeba realnie pomagać tym rodzinom, które zdecydują się na wychowywanie więcej niż dwójki dzieci – mówi Marcin Krupa, kandydat na prezydenta Katowic, KW Forum Samorządowe.
Tylko ile zapału do komunikacyjnych reform, często niezwykle skostniałych struktur, zostanie po wyborach? Niestety, by osiągnąć pełny sukces, trzeba jeszcze jednego: zmiany mentalności, bo ludzie wciąż zamiast sprawnego i darmowego, wolą własny transport.