AlarmRegionWiadomość dnia

Wybuch gazu w kamienicy w Katowicach: To było celowe działanie! Ujawniamy nowe ustalenia!!!

Choć dziś na znalezienie nowych dowodów w tym miejscu nie ma już szans, to światło dzienne ujrzały te, które tuż po wybuchu katowickiej kamienicy przy ul. Chopina znaleźli strażacy. -Pod piecykiem był zawór gazu otwarty. Strażacy zwrócili uwagę na to właśnie. Czyli to było potencjalne miejsce, gdzie gaz mógł się wydobywać – mówi st. bryg. Jeremi Szczygłowski, zastępca śląskiego komendanta PSP. Mowa o mieszkaniu na drugim piętrze budynku. Jak nieoficjalnie wiadomo to właśnie w nim, 23 października tuż przed piątą rano doszło do wybuchu. Instalacja gazowa miała być rozkręcona w dwóch miejscach, w kuchni i łazience. Wszystko wskazuje na to, że celowo!!! Lokatorami mieszkania były dwie osoby. Mężczyzna i jego chora matka. Dwa dni przed katastrofą zajęła się nią opieka społeczna. On dzień po katastrofie miał zostać eksmitowany do noclegowni. Po wybuchu w ciężkim stanie trafił do siemianowickiego szpitala. -Najprawdopodobniej jest oparzenie górnych dróg oddechowych i pacjent jest zaintubowany. To wszystko co mogę powiedzieć na obecną chwilę – mówi Teresa Barnat-Wiśniewska, (wyp. z 23.10) Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
 

 

 

Po trzech tygodniach walki o życie zmarł. Nim zdążyła przesłuchać go prokuratura. To czwarta ofiara katastrofy. Trzech pozostałych osób, przez kilkanaście godzin po wybuchu i zawaleniu się kamienicy, poszukiwali strażacy. Najpierw dotarli do mężczyzny. Chwilę później było już wiadomo, że cała rodzina zginęła. Badająca sprawę katowicka Prokuratura Okręgowa czeka na opinię biegłych strażaków z Warszawy. Ta ekspertyza ma dać stuprocentową pewność i odpowiedź na pytanie: czy do wybuchu doprowadził mężczyzn z drugiego piętra? -Że celowe działanie człowieka było przyczyną tego zdarzenia – również i to prokuratorzy biorą pod uwagę. Natomiast oficjalne wypowiedzenie się co do przyczyny, będzie możliwe dopiero po tym, jak będziemy mieć pełny materiał dowodowy – mówi Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

 

Nieoficjalnie wiadomo, że w mieszkaniu mężczyzny znaleziono licznik gazu, tyle że pozbawiony liczydła. Przepływał przez niego gaz ale nie wiadomo w jakich ilościach. Innymi słowy, nie trzeba było za niego płacić i był używany nielegalnie. Bezprawnie też, przez mężczyznę i jego matkę miało być zajmowane feralne mieszkanie. -Czy ta rodzina miała prawo zajmować ten lokal, czy ten lokal był skierowany, przydzielony przez KZGM? O ile wiem, nigdy nie mieli przydziału na to mieszkanie. U nas mieszkali bezumownie – mówi Barbara Oborny, dyrektor KZGM w Katowicach. Trafili tam w 2005 roku podczas trójstronnej zamiany mieszkań. Do kamienicy przy Chopina miał trafić zupełnie ktoś inny. Nigdy tam nie zamieszkał. Ponieważ przez lata nie płacił czynszu, sąd zdecydował o eksmisji. Ta nie doszła do skutku.

 

 

Zadłużenie tego mieszkania to około 60-ciu tysięcy złotych. Zadłużonych lokatorów w tym budynku było jednak więcej. –O ile dobrze pamiętam, nie wiem dokładnie, około dwustu tysięcy złotych – mówi Barbara Oborny, dyrektor KZGM w Katowicach. To przybliżona łączna suma długów. Kamienic w centrum Katowic z podobnymi problemami jest dużo więcej. Miasto, choć daje mieszkańcom możliwość odpracowania długów czy rozłożenia ich na raty, często jest bezradne. -Obecnie kwota zadłużenia to ponad 112 milionów. Samych dłużników w Katowicach, to ponad 10 tysięcy osób – mówi Jakub Jarząbek z Urzędu Miasta w Katowicach. Z nich, jedynie co piąta nie płaci dlatego, że zmusza ją do tego trudna sytuacja materialna. Pozostali wiedzą, że mogą sobie na niepłacenie pozwolić. Bo nikt nie wyrzuci ich z dnia na dzień. Procedury trwają latami. Tak samo jak przez lata niemożliwe było ustalenie, że ktoś nielegalnie zajmuje przydzielone przez miasto mieszkanie.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button