Ewakuacja Elki w Parku Śląskim. Pasażerowie utknęli 12 metrów nad ziemią

Akcja ratunkowa musiała być na najwyższym poziomie, bo umiejętności musiały być tak wysokie jak wysoko byli uwięzieni pasażerowie. – Bardzo sprawnie poszło. Myślę, że mamy świetnie wykwalifikowany personel i oby w tych akcjach, gdzie faktycznie będzie potrzebna ta pomoc, pójdzie to równie sprawnie – mówi Kamila Okoń, brała udział w inscenizacji akcji ratunkowej.
Choć w Parku Śląskim nigdy nie zjawiali się służbowo, by sprowadzić kogoś na ziemię, to od kilku lat strażacy szkolą się na "Elce", by w takiej sytuacji sobie poradzić. – Musimy opracować najskuteczniejsze, najszybsze, najbezpieczniejsze metody ewakuacji wszystkich osób, które na wypadek jakiejś nieplanowanej awarii, zostałyby uwięzione w kolejce u góry – wyjaśnia mł. bryg. Arkadiusz Labocha, Komenda PSP w Chorzowie.
Tak opracowane wcześniej umiejętności pracy na wysokościach w praktyce sprawdzało ponad 50 strażaków z 17 zastępów z całego województwa. Mieli ręce pełne roboty. Stres, zimny wiatr, chwiejące się wagoniki i krzesełka. Do najbliższego stabilnego podłoża kilkanaście metrów. W tak mało przyjaznych warunkach przyszło zakończyć podróż 65 osobom. – Bardzo nas obliguje czas do jak najszybszego działania. Techniki, które wykorzystujemy, są bardzo proste, ale musimy wykonywać je szybko – tłumaczy mł. bryg. Piotr Gwóźdź, Grupa Wysokościowa JRG Radzionków.
W takiej sytuacji drogi dotarcia do uwięzionych są dwie. Najlepiej za pomocą specjalnego podnośnik, ale jego można użyć tylko wtedy, gdy pozwala na to teren. W innym wypadku pozostają liny. – Docieramy do osób uwięzionych po linie trakcyjnej, dojeżdżamy po niej i opuszczamy uwięzione osoby na linach na dół – mówi mł. bryg. Wojciech Piechaczek, Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z Jastrzębia-Zdroju.
Scenariusz przy każdym z uwięzionych realizowany był podobnie. Ćwiczenia trwały kilka godzin, podobnie jak prawdziwe akcje ratunkowe. Tyle czasu zajmowało już ratownikom m.in. ewakuowanie pasażerów uszkodzonych kolejek górskich.
W Chorzowie ewakuacja na taką skalę nie była jeszcze potrzebna. Władze parku jednak chcą być przygotowane na każdą ewentualność. – Z ćwiczeniami i my i straż pożarna nabieramy wiedzy. Jeżeli doszłoby, oczywiście oby nie, do takiej sytuacji, że trzeba będzie ewakuować naszych klientów, to będziemy w pełni do tego przygotowani – mówi Artur Cieślak, Park Śląski. W takich momentach ponad wszystko inne liczą się przygotowanie i umiejętności. Akcja ratunkowa zaczyna się od przygotowania do niej ratownika.