Niebezpieczny skrót

Mężczyzna potknął się, złapał się za druty elektryczne i zginął na miejscu. Zginął spadając z tego mostu. Mimo tragedii, po źle zabezpieczonym moście dalej chodzą ludzie, bo alternatywna trasa jest zbyt długa. Na czasie zależy mieszkańcom Szombierek oraz pracownikom pobliskiej kopalni. Przez most chodzą niemal wszyscy, ponieważ mało komu chce się czekać na autobus. Na skróty lepiej, bo droga zajmuje jakieś piętnaście minut. Może i lepiej, ale czasem strach. Spróchniałe deski to nie jedyne zagrożenie. Most leży na trasie do skupu złomu. Okoliczni amatorzy metali nie oparli sie pokusie kradzieży części barierek. Pod kładką przejeżdża kolej wąskotorowa. Miasto, któremu zależy na jej funkcjonowaniu wzięło na siebie utrzymanie mostów na jej trasie. I robi to, ale z tempem parowozu.
– Jest przygotowana dokumentacja projektowa w ramach rewitalizacji obietów zabytkowych, która zakłada rewitalizację ciągu kolejowego pieszego i klejowego. Bytom stara się o środki. Mieszkańców, którzy widzą jakieś niebezpieczne sytucaje w rejonie, prosilibyśmy o przekazanie tych sygnałów – stwierdza Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik prasowy UM w Bytomiu.
Takie sygnały przekazuje radny Szombierek. Jak mówi, sytuacja jest tak dramatyczna, że nie można już czekać na budowę nowego mostu. A rozwiązanie tego problemu wydaje się bardzo proste, wystarczy wyremontować to, co jest. Niestety ani do prostego, ani tym bardziej do skomplikowanego rozwiązania miastu się nie spieszy. Urzędnicy są uspokojeni faktem, że mieszkańcy Szombierek korzystaj z mostu tylko wtedy kiedy muszą.
Powodów do śmiechu jest jednak niewiele. Miasto co prawda planuje wybudować kładkę dla rowerów i pieszych, ale na razie nie ma funduszy na mające kosztować sześć milionów złotych inwestycje. Do tego, bliżej nie określonego, czasu ludzie będą korzystać z niebezpiecznego mostu.