RegionSilesia Flesz

Coraz więcej osób wyprowadza się ze Śląska. Chorzów i Katowice walczą o mieszkańców

Bilet na mecz Ruchu Chorzów, karty rabatowe do restauracji, a do tego jeszcze czekoladki i wiele innych prezentów. Cel – zachęcić do zameldowania się w Chorzowie. Pakiet startowy miejscy urzędnicy proponują nowym mieszkańcom nie bezinteresownie. – Od każdego mieszkańca zameldowanego w mieście 47 procent podatku PIT wraca do miasta, który ten mieszkaniec odprowadził ze swojej pracy, ze swoich dochodów – zaznacza Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa. W Chorzowie mieszkańców podobnie jak w innych śląskich miastach jest coraz mniej. Co roku miasto opuszcza około tysiąca osób. A ci, którzy się tu wprowadzają niekoniecznie swój pobyt legalizują. – Jest obowiązek meldunkowy, ale nie ma żadnych sankcji za jego niedopełnienie. Coraz więcej osób po prostu mieszka, ale niekoniecznie się melduje – wyjaśnia Monika Libucka, Urząd Miasta w Chorzowie.

 

CZYTAJ TAKŻE: ŚLĄSKIE SIĘ WYLUDNIA. PROGNOZY NIE SĄ OPTYMISTYCZNE

 

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Płacąc nadal podatki w swoim rodzinnym mieście. Podobnie jest w Katowicach. Do stolicy Górnego Śląska wciąż napływają studenci. Zazwyczaj się nie meldują. Co więcej większość z nich po ukończeniu studiów, miasto opuszcza. Tę spadkową tendencję ma zatrzymać prowadzona od dwóch lat akcja "Zamieszkaj w Katowicach". Zachęcić do tego ma budowa mieszkań przez TBS, a ostatnio nawet możliwość wynajmu "M" od miasta. – Propozycja bezprzetargowego przekazywania mieszkań w zamian za remont. Jeżeli stać cię, zarabiasz, oczywiście w pewnych granicach, jesteś w stanie wykonać remont mieszkania nie musisz startować w przetargu – tłumaczy Marcin Stańczyk, Urząd Miasta w Katowicach. Zachęcać do osiedlania się nie trzeba w Mikołowie. To tu najczęściej mieszkańcy dużych miast kupują działki i budują domy. – Nasza dzielnica Kamionka jest taką sypialnią dla Katowic, dzielnica Borowa Wieś, czy Mokre tam z kolei mieszkańcy Rudy Śląskiej czy Gliwic się przeprowadzają, bo są to tereny zielone – mówi Stanisław Piechula, burmistrz Mikołowa.

 

Jeszcze kilkanaście lat temu prawie niezamieszkałe. Tak zmieniła i zmienia się mikołowska dzielnica Reta. Z roku na rok jest tu coraz ciaśniej. – Te pola, te drobne posprzedawali, pobudowali domy i do przemysłu wszystko poszło do roboty – mówi Henryk Zagórski, który mieszka w Mikołowie-Recie od urodzenia. Przez ostatnie dziesięć lat większości śląskich miast ubyło nawet 10 procent mieszkańców. – Na to nie tylko wpływa, jak gdyby to saldo migracji stałej, czyli ten napływ i odpływ tej ludności, imigranci, emigranci, ale również i przyrost naturalny, który niestety od lat jest również ujemny – zaznacza Grażyna Witkowska, Urząd Statystyczny w Katowicach. Poza drobnymi wyjątkami. Jednym z nich był baby boom, który odnotowano na Śląsku pięć lat temu. Teraz proces wyludniania się miast trzeba spowalniać nawet takimi, bardzo prostymi metodami.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button