Rajd rowerowy ludzi po przeszczepie

Krzysztof, Dariusz, Marian, Renata – odpowiednio 8,8,2 i 3… lata po przeszczepie. Kondycja? Jak widać. Karol Prętnicki z nowym sercem jeździ już 7 lat. – Jak się okazuje stan wszystkich składaków, nas przeszczepków, jak o sobie mówimy, forma jest bardzo przyzwoita. Pokonaliśmy te 30 km w doskonałym stanie, doskonałej formie – stwierdza Prętnicki, 7 lat po przeszczepie serca.
Żeby jedni mogli cieszyć się doskonałą formą, inni musieli wiele poświęcić. Maria Tomzik oddała do transplantacji organy swojego tragicznie zmarłego syna – Skoro nasz syn nie żyje, ratujemy życie innym, cieszę się bardzo, że po dzień dzisiejszy cząstka mojego syna żyje, choć nie znam tych ludzi – uważa Tomzik.
A ci ludzie chcą, żeby ich poznano, chcą żeby poznano transplantację jako sposób na ratowanie życia. – Wydaje nam się, że sposób w jaki próbujemy propagować transplantację, a więc bardzo aktywny na rowerach, jest tym właśnie sposobem, który może przemówić do społeczeństwa, że warto, bo transplantacja naprawdę ratuje życie – mówi Renata Maternik, organizatorka rajdu
Przekonał się o tym Przemysław Saleta, który niedawno oddał swoją nerkę córce. Teraz wie, jak wygląda życie dawcy, ale i życie biorcy. – Dzięki temu wrócili do normalnego, albo niemal normalnego życia, ale takiego w którym jest również miejsce na sport – mówi Saleta.
A tego miejsca musi być sporo, bo dla składaków-przeszczepków powiedzenie, że sport to zdrowie nabiera nowego znacznia. – Jazda rowerem, która sama pacjentów ogranicza jest tym co my pacjentom zalecamy również na codzień. Oni nie są w stanie się przeforsować – uważa Michał Zakliczyński, transplantolog.
Na codzień i od święta. Zdrowie do kalendarza nie zagląda. Wiedzą o tym najepiej Ci, dla których kalendarz klika lat temu, wystartował na nowo.