Dziki w uśpieniu

Po cichu, po wielkiemu cichu idzie sobie ku miastu na zwiady, i patrzy i widzi i szuka…jedzenia. Ale jego też widzą. Lilianna Gruz z Kostuchny przed swoim blokiem dziki spotyka prawie codziennie. – Bardzo ładne tu chodzą wieczorem, można przyjść zobaczyć z balkonu wieczorem. Po siedem, po osiem, było już czternaście nawet. One już tak się tu oswoiły, bo ludzie wyrzucają im z balkonu chleb – mówi Lilianna Gruz
Nie chleb, a kukurydzę będą wysypywać w lesie myśliwi z czterech kół łowieckich działajacych w katowickich lasach. – Pasy zaporowe będą po to zrobione, żeby on tam sobie szukał całą noc i jak już się zrobi dzień, żeby nie miał czasu iść na miasto – mówi Adam Szarek, łowczy z koła łowieckiego Tumak.
Jutro w urzędzie miasta zostanie podpisana umowa w tej sprawie.
– Może być przypadek, że jakiś zabłąkany dzik gdzieś się może zaplątać. Ale generalnie większość dzików szuka pożywienia i jeśli znajdzie je w lesie, to w tym lesie zostanie. Ale jeśli już wyjdzie to trafi na cały sztab ludzi, którzy się nim troskliwie zajmą. A będą mieli do dyspozycji m.in. taki oto sprzęt – uważa Andrzej Szarek.
Ta strzelba do usypiania zwierząt może zostać użyta w przypadku, gdy dzik będzie ranny, chory lub też kiedy locha z małymi wejdzie na tereny, gdzie mieszkają ludzie. – Będziemy numerować te zwierzęta, przynajmniej te największe – mówi Tomasz Kurek, strażnik leśny.
Zwierzęta będzie usypiał Tomasz Kurek. – Istnieje już populacja dzików, które urodziły się i wychowały na terenach miejskich i trzeba je po prostu przywrócić naturze, żeby dzik zdziczał – stwierdza Kurek.
To czy miejski dzik nie jest zbyt dziki i niebezpieczny będą oceniać weterynarze. – Jeżeli podejdziemy do dzika wystarczająco blisko, będziemy w stanie określić jego stan zdrowia – mówi Iwo Toporek, weterynarz.
A także dawkę środka usypiającego, który trzeba będzie dzikowi zaaplikować. – W komfortowych warunkach, w błogostanie nieświadomości będą mogły trafić w swoje naturalne miejsce pobytu – stwierdza Bogumił Sobula, z UM w Katowicach.
Kiedy zwierzę zaśnie, zostanie przewiezione do lasów w Murckach, Lędzinach i Mikołowie. – Uzgodniliśmy te działania i cały system ze wszystkimi, z kim można to było uzgodnić, za wyjątkiem dzików. Jeżeli one się dostosują to wszystko będzie w porządku – mówi Sobula.
A jeśli nie, to takie historie mieszkańcy Katowic będą opowiadać jeszcze długo. – Na własne oczy widziałem tego jednego koło sklepu – Kubusia. Tam na osiedlu jakiś tydzień temu ludzie widzieli z czternaście dzików – stwierdza Ernest Wyciślik, mieszkaniec Katowic.
W całych Katowicach jest ich znacznie więcej, bo około dwustu. Część zostanie odstrzelona, a dla innych spotkanie z bronią będzie oznaczało tylko kilkugodzinny sen i przeprowadzkę.