Śmierdzący problem

Wicemister Stanisław Gawłowski mógł z góry spojrzeć na skalę problemu, który dręczy okolicznych mieszkańców od kilku lat.
A problem jest i to dużego kalibru. Monika Garuszek mieszka w sąsiedstwie Zakładów Chemicznych od kilku lat. I jak mówi, czasem nie można wytrzymać. – Zamykam okna, ale przy zmianie pogody smród jest jeszcze bardziej nasilony.
Urzędnicy również pochylili się nad problemem. – Czas u nas szybciej płynie niż tam, bo my mamy tylko jeden problem, Tarnowskie Góry, a pan minister ma takich problemów wiele – powiedział Andrzej Makowski, likwidator Zakładów Chemicznych Tarnowskie Góry.
Tam, czyli w stolicy. Dziś po raz pierwszy od trzech lat pojawił się ktoś z ministerstwa, i choć wiceminister gotowego rozwiązania na śląsk nie przywiózł, to ma nadzieję, że prace już wkrótce się rozpoczną. – Ja zakładam, że konkretną datą jest wiosna przyszłego roku, kiedy to pojawią się ekipy, ktore będą prowdzić proces zagospodarowania odpadów.
Dla administracji problemem są pieniądze, a dla mieszkańćów okolicznych domów – obrzydliwy zapach. Jednak ministrowie przyjeżdżają i odjeżdżają, a mieszkańcy muszą z tymi zapachami żyć na co dzień.