Bezpieczny numer

By ratownicy szybko mogli udzielić pomocy potrzebna jest odpowiednia reakcja. Dominik Nycz dwa lata temu musiał skorzystać z numeru alarmowego, być może dzięki temu uniknięto wypadku. – Grupa ludzi strzelała sobie fajerwerkami w sylwestra wieczorem, wspinacze mieli zajęcia, a wiadomo, że to powoduje zagrożenie lawinowe – mówi Nycz.
Zadzwonił więc pod 601 100 300, bo nie znał innego numeru, ratownicy przyjechali bardzo szybko. – Ten numer się przyjął, jest łatwy do zapamiętania i rzeczywiście spora ilość zgłoszeń, które otrzymujemy opiera się właśnie o ten numer – mówi Jerzy Siodłak, naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR.
Dziś w Jaskini Głębokiej władze GOPR-u podpisały kolejną umowę z jednym z operatorów sieci komórkowych. Dzięki temu numer ratunkowy w górach 601 100 300 dalej będzie bezpłatny. – Ludzie porozumiewają się między sobą, przekazują informacje, nic nie jest tak cenne w ratowaniu życia jak przekazanie informacji szybkiej i trafnej – uważa Jarosław Bauc, prezes zarządu Plus GSM.
Szybko także działają goprowcy, ale by sprawnie ratować potrzebują pieniędzy. Dotacja dla nich ostatnio wzrosła, teraz państwo finansuje działania ratowników w 65%. – Nasza sytuacja trochę się poprawiła, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administarcji doceniło nasze działania i z roku na rok zwiększa nam tą dotacje – mówi Jacek Dębicki, naczelnik GOPR w Polsce
Pomoc sponsorów jest jednak niezbędna, ale pieniądze to nie jedyny problem goprowców. Walczą oni także o wcześniejsze emerytury dla zawodowych ratowników. – Sześćdziesięcioletni dziadek to nie jest człowiek, którego oczekujemy gdzieś na zerwach skalnych czy w głębi jaskini, który ma nam skutecznie nieść pomoc – uważa Piotr van der Coghen, ratownik GOPR.
A jak mówią doświadczeni goprowcy, w takich sytuacjach o życiu decyduje prosta zasada: szybkie zgłoszenie i sprawna akcja.