W Katowicach brakuje urzędników

Drzwi katowickiego urzędu miasta stoją otworem dla nowych pracowników. Również dla tych z dużym bagażem doświadczeń. Ale takich brakuje. Na stronie internetowej urzędu jest kilkadziesiąt ofert pracy.
Monika Winkler dwa miesiące temu wystartowała w konkursie na stanowisko urzędnicze i przeszła weryfikację.
M. Winkler: Mam doświadczenie, bo pracowałam w agencji reklamowej. Postanowiłam zamienić reklamowanie różnych produktów na promowanie Katowic. Mieszkam tu od urodzenia, lubię to miasto. Chciałabym zrobić coś pozytywnego dla naszego wizerunku. Dlatego startowałam w konkursie.
Adam Kochański, naczelnik Wydziału Inwestycji: Mamy pięć konkursów ogłoszonych, w tym cztery na stanowiska głównych specjalistów. I co charakterystyczne, te konkursy zostały ogłoszone już po raz drugi. Niezbędną ilością byłoby 5 do 8 nowych pracowników. Jednak z pozyskaniem doświadczonych pracowników o dużych kwalifikacjach aktualnie mamy dość duży problem.
Bo ci wybierają firmy prywatne, a główny powód to pieniądze. Na najniższym stanowisku urzędnik zarabia średnio nieco ponad 1,6 tys. zl brutto. Kolejny szczebel kariery to 1,9 tys.. Inspektor może liczyć na 2,7 tys.. Prawdziwi krezusi w tym gronie to naczelnicy, którzy zarabiają ponad 7 tys. zl brutto.
Urzędnicy nie tylko mają problemy finansowe. Brakuje im pomocy typu urlopy szkolne, zwolnienia, dofinansowania. Jeśli urzędnik popełni błąd, to kary są dość ostre. Natomiast jeżeli dobrze wykonuje swoją pracę nie jest za to nagradzany ani motywowany. Jedynym dodatkowym zarobkiem mogą być ewentualnie dodatki stażowe.
Marcin Stańczyk z UM Katowice: Nie mamy szans konkurować z rynkiem. Jesteśmy instytucją publiczną, w której każdy grosz trzeba liczyć, również ten wydawany na ewentualne dodatkowe zarobki lub motywacje dla specjalistów.