Tragiczny wypadek na krajowej jedynce
Zanim licznik się zatrzymał wskazywał prawie dwieście osiemdziesiąt kilometrów na godzinę. 71-letni mieszkaniec Brudzowic zginął na miejscu.
– Myśmy się nie raz mijali, ja szłam na pole, a on z pola. Był bardzo ostrożny. To mój sąsiad i kuzynki mąż – mówi Stanisława Łabuś, sąsiadka zmarłego.
Do tragedii doszło kilkanaście metrów od jego domu. Gdy wracał z pola, przeprowadzał rower przez dwupasmową drogę w niedozwolonym miejscu. Nagle w mieszkańca Brudzowic uderzył rozpędzony motocykl.
– Nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu kierującemu motocyklem. W wyniku zdarzenia i rowerzysta, i motocyklista ponieśli śmierć na miejscu – tłumaczy kom. Janusz Dąbrowski, KPP w Będzinie.
Wypadki tu zdarzają się rzadko – mówią mieszkańcy.
– Winna jest nadmierna szybkość motocyklisty. Przecież ten co przechodził mógł go nie zauważyć. Wyleciał zza tej górki i uderzył w niego. Winna jest tylko szybkość – uważa Józef Całka, mieszkaniec Brudzowic.
Kilkanaście minut po tragedii, tuż obok, doszło do zderzenia pięciu samochodów. Dwie lekko ranne osoby zostały odwiezione do szpitala.
– Kierowca z Białorusi nie zauważył, że wszyscy hamują, no i uderzył w audicę, audica uderzyła we mnie, ja w uno, a uno jeszcze w astrę – mówi Rafał Kałuża, kierowca.
Marek Moskalik z Zabrza, również brał udział w tym wypadku. Jechał z rodziną na wakacje. Jego samochód nadaje się już tylko do kasacji. – Ostre hamowanie było, ja hamowałem, ale tu Białorusin wjechał we mnie bardzo mocno jak widać. Samochód jak zabawka się stał – stwierdza Marek Moskalik, także kierowca.
Na drodze krajowej numer jeden zarówno w stronę Katowic, jak i Częstochowy, powstały gigantyczne korki. – Korek jest długi, bardzo długi. Ciągnie się na kilka kilometrów. Około czterdziestu pięciu minut tutaj staliśmy. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, no i czekać – mówi Stanisław Bodecki.
Kierowcom przeszkadzał nie tylko przymusowy postój w korku, ale także temperatura, która dochodziła do trzydziestu stopni Celsjusza. – Jest bardzo gorąco. Na szczęście klimatyzacja pomaga, ale i tak jest gorąco – stwierdza Marek Florek.
Ruch na drodze przywrócono dopiero po pięciu godzinach.