Po angielsku proszę

Interpretacja sztuki to ciężka rzecz. Zwłaszcza sztuki nowoczesnej. Jest jeszcze cięższa, gdy stara się ją zrozumieć Chińczyk czytając polskie napisy. Jak mówią turyści trudno im było cokolwiek zrozumieć, dlatego następnym będą musieli wyszukać informacji w internecie lub zapytać znajomych.
Tylko czy o to chodzi? Podobno chiński i polski to jedne z najtrudniejszych języków świata. Ale jest na nie bardzo prosty sposób – angielski Można szukać wszędzie, a informacji w tym języku tu w Muzeum Śląskim się nie znajdzie. – Jest to pewne niedopatrzenie. Bo dbałość o widza zagranicznego powinna być z pewnością większa. Większa albo w ogóle jakaś – stwierdza Henryka Olszewska-Jarema, Muzeum Śląskie.
Trudno jednak żądać informacji o dziełach Matejki, kiedy odpowiedź na pytanie o cenę biletów już stwarza problemy.
Za to z 5 o’clockami, jak zapewniają ci z tradycją, przynajmniej w najprostszych sytuacjach radzą sobie koncertowo.
– My w stopniu podstawowym jesteśmy w stanie udzielić informacji w języku angielskim i języku francuskim, natomiast jeżeli ktoś chce dogłębnie, dokładnie poznać ta historię czy to zamku, czy to pałacu Mieroszewskich, wtedy wskazany jest tutaj tłumacz danej grupy – mówi Dobrawa Skonieczna-Gawlik, Muzeum Zagłębia w Będzinie.
Oczywiście i tym razem nie uwierzyliśmy na słowo.
Krótko i na temat… Najgorsze, że oczami świecą również Ci najmniej winni. Karolina Adamów często słucha narzekań zagranicznych klientów. – Mają problem z tym, żeby się zorientować co i gdzie mogą zobaczyć i nie ukrywam, że jest problem z informacją w języku angielskim – mówi Karolina Adamów, Hotel Qubus.
No ale nie może być aż tak źle. Na te słowa po angielsku od razu widać reakcję. Uśmiech przede wszystkim na twarzach anglojęzycznych. Ufff…. Czyli jednak da się.
– Multimedia, kioski multimedialne, film, również mają swoja wersję obcojęzyczną, a zatem goście zagraniczni mogą być spokojni, że nie tylko będą mogli zobaczyć ale też posłuchać w swoim języku opowieści na temat produkcji piwa i na temat jego historii – mówi Dorota Janas, Tyskie Muzeum Piwowarstwa.
I tak – jeśli zagraniczny turysta nie ma prywatnego tłumacza – do domu wrócić może mając pełną wiedzę o polskim piwie i żadną o dziełach polskiej sztuki. Choć dla wielu pojęcie prawdziwej sztuki jest bardzo płynne.