Niosą pomoc bez względu na kontrakt i liczą na to że NFZ za nią zapłaci. Nie ma chyba szpitala w województwie śląskim, który borykał się lub właśnie boryka się z problemem tzw. nadlimitów, czyli procedur medycznych wykonanych poza przysługujący limit.
5 z 36 szpitali należących do marszałka województwa śląskiego toczy spór z Funduszem o pieniądze. Fundusz zaproponował szpitalom finansowanie o wiele niższe niż poniesione koszty: propozycja NFZ w niepodpisanych ugodach to pokrycie od 50 do 60% kosztów nadwykonań.
– NFZ wypłacał w ciągu 2017 roku dodatkowe pieniądze za tzw. nadlimity, czyli świadczenia wykonane przez świadczeniodawców ponad umowę, na bieżąco. Tylko dla placówek marszałkowskich przeznaczyliśmy dodatkowo 104 mln złotych. Cieszymy się, że 88% placówek marszałkowskich zdecydowało się na podpisanie umowy – mówi Małgorzata Doros z NFZ Katowice.
Nie zdecydowały się między innymi Specjalistyczny Szpital w Chorzowie, wojewódzki w Bielsku Białej, szpital nr 5 w Sosnowcu, nr 2 w Jastrzębiu oraz Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Bystrej. Łącznie kwota ich nadwykonań to ponad 22,5 mln zł.
Szpital traci swoją płynność finansową, w związku z tym, że my realizujemy te świadczenia, bo taka jest potrzeba społeczeństwa, natomiast nie otrzymujemy zapłaty i to pogarsza naszą sytuację finansową – przyznaje Grażyna Kuczera z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Jastrzębiu Zdroju.
– Pomijając kwestię naruszenia ustawy o finansach publicznych, to tzw. zobowiązania wymagalne określam mianem wymuszonego kredytu kupieckiego. Po prostu części dostawcom szpitale nie są w stanie zapłacić w terminie, czyli tracą tak zwaną płynność finansową – mówi Janusz Szymanowski ze Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie.
Dlatego wałczą o każdą złotówkę, a jest o co walczyć, bo proponowana ugoda zakłada utratę w sumie 7,5 mln zł.
– W mojej ocenie powinni nam zapłacić po prostu za całość, dlatego, że to wszystko są procedury medyczne ratujące życie, albo NFZ zgodzi się podpisać z nami ugodę ale bez klauzuli, w której my zrzekamy się roszczenia do tych 7,5 mln zł – twierdzi Michał Gramatyka, wicemarszałek województwa śląskiego.
Jeśli Ne uda się doprowadzić do porozumienia, sprawa prawdopodobnie trafi do sądu.