Na pozór szczęśliwa rodzina. Uśmiechnięte dzieci i spokojni rodzice. Niestety, spokój rodziny w listopadzie ubiegłego roku zmąciła wizyta u neurologa. U ich starszego dziecka – prawie pięcioletniej Vanessy – zdiagnozowano nowotwór.
-Żaden rodzic nie chciałby usłyszeć takiej informacji od lekarza, że jego dziecko jest tak poważnie chore – mówi Sebastian Walusz, tata Vanessy. Vanessa ma nieoperacyjnego glejaka mózgu. Guz wywrócił życie rodziny do góry nogami. -Są momenty, w których ona tak ciężko mówi, że my naprawdę nie potrafimy jej zrozumieć. Czasem dostaje takich histerii, że sama, bez niczego idzie i dostaje histerii i ciężko ją uspokoić. Guz oddziałuje na nią w różny sposób. Wróciły do nas wczoraj właśnie bóle głowy i coraz częściej znowu się zaczynają, więc znaczy to, że guz dalej rośnie – mówi Nensi Krystek, mama Vanessy.
Guz rośnie, a rodzice Vanessy usłyszeli, że w Polsce nie ma szans na jej pełne wyleczenie. Lekarze przy zastosowaniu leków i metod dostępnych w naszym kraju dają dziewczynce maksymalnie rok życia. -Daje to nam tylko trochę więcej miesięcy, żeby pocieszyć się Vanessą, ale my tego nie oczekujemy od lekarzy. Będziemy walczyć, żeby Vanessa żyła z nami. Chcemy, żeby doczekała starości, dała nam wnuki i żeby była szczęśliwa. I zrobimy wszystko – poruszymy niebo i ziemię, żeby jej pomóc – mówi Sebastian Walusz, tata Vanessy.
I poruszyli. Rozpoczęli zbiórkę pieniędzy potrzebnych na eksperymentalny zabieg przeprowadzany w Meksyku, polegający na doprowadzeniu leku przez tętnicę udową bezpośrednio do guza. Zabieg będzie niebezpieczny, ale to dla Vanessy ostatnia nadzieja. W internecie przy pomocy portali społecznościowych, aukcji internetowych i innych źródeł ludzie dobrej woli próbują uzbierać potrzebna kwotę – 700 tys. złotych. Na razie udało się uzbierać ponad 126 tys.zł (stan na 20.02.2018)
-Bardzo wszystkim dziękujemy za to, bo dzięki właśnie takim osobom nasza Vanessa może wyzdrowieć. Zbieramy pieniądze i ją wyleczymy – mówi Nensi Krystek, mama Vanessy. Wkrótce wylatują do Meksyku na pierwszy zabieg, oczekują jedynie na wizę. Potem pieniądze również będą potrzebne na 3 kolejne oraz immunoterapię.
– Nie mówię, żeby każdy miał wpłacić nie wiadomo ile. Wystarczy, że jest tyle milionów ludzi w Polsce, że jak każdy by wpłacił po 50 groszy to wystarczyłoby nam pieniążków i na leczenie i na rehabilitację – mówi Sebastian Walusz, tata Vanessy. Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Rycerze i Księżniczki.
(Radosław Nosal)