Napiętnowane gimnazjum?

Rodzice denerwują się, bo ich dzieci nie zostały przyjęte do szkół, bo urzędnicy ograniczyli liczbę klas. Wszystko zgodnie z rejonizacją, a ta powoduje, że zamiast w swojej dzielnicy dzieci z Piotrowic muszą dojeżdżać do Ochojca, Kostuchny, Panewnik i Ligoty. Niektórzy dojeżdżają nawet do Mikołowa. Żeby tego uniknąć zdesperowani rodzice przemeldowują dzieci, żeby znalazły się w obwodzie szkoły.
Problemy szkoły zaczęły się już ponad rok temu. Miała być likwidacja i połączenie ze szkołą zawodową. Gimnazjum nr 20 udało się uratować, ale urzędnicy wciąż rzucają kłody pod nogi. Posunięcie urzędników mogę mieć jednak ukryty cel – twierdzą zainteresowani. Sa przekonani, że te wszystkie działania prowadzą do administracyjnego wygaszania szkoły, która może być łakomym kąskiem. Według plotek ta szkoła ma być szkołą prywatną. Poprowadzić miałaby ją Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa. Jej przedstawiciele stanowczo jednak zaprzeczają i dementują plotki.
Dlaczego więc uczniowie nie mogą uczyć w szkole, do której mają najbliżej?
Kurator oświaty uspokaja: – Władze samorządowe z dużą troską podejmują decyzje o edukacji i tworzeniu sieci szkół i placówek, my interweniujemy wtedy, jeśli takie sytuacje są zagrożone.
I to właśnie taka sytuacja twierdzą rodzice, bo do pierwszego września zostało zaledwie kilka dni. I jeśli szybko nie zapadną jakieś decyzje, bedą protestować.