Zaradni radni

Henryk Gręda z Powiatowego Urzędu Pracy: Radni wystąpili o kilkunastotysięczną dotację. Jeden chciał prowadzić usługi fotograficzne. Druga firma miała w swoim zakresie działalności kreowanie wizerunku, reklamę i promocję.
Teraz, kiedy za sprawą anonimowego listu sprawa wyszła na jaw, radni wiedzą, że swoje talenty piarowskie bedą musieli wykorzystać we własnej obronie.
Radny Aleksander Kalański tłumaczy: Nie było to tak do końca jednoznaczne moralnie, zgadzam się z osobami, które mają wątpliwości.
Jednak radny Zbigniew Dziewanowski nie ma sobie nic do zarzucenia: Nisko wynagradzana działalność społeczna pochłaniała mnie w całości i nie miałem czasu na pracę zawodową. Całe dnie nie było mnie w domu. Bo posiedzenia komisji trwały od 15 do 18.
Według politologów radni mają problem nie tylko definicją “całego dnia”, ale z czymś w życiu publicznymm, znacznie ważniejszym.
Dr Tomasz Słupik, politolog: Ktoś, kto w czasie wykonywania mandatu radnego opórcz tego korzysta jeszcze z diety i nie widzi w tym problemu, to nie jest to osoba wiarygodna.
Radni wiarygodność stracili w oczach swoich wyborców, którzy choć też bezrobotni, dotacji na własne firmy nie dostali.
Czy bycie radnym znaczy jednocześnie być zaradnym czy bezradnym?