Na legalu
Zwykle bywa szampan i uroczyste przecięcie wstęgi. Urzędnicy z Bytomia mieli jednak inny pomysł. – Chcieliśmy, żeby bytomianie mogli zobaczyć to co będzie im wkrótce służyło w sposób namacalny – stwierdza Piotr Koj, prezydent Bytomia.
W przypadku drogi nie ma nic bardziej namacalnego jak jazda samochodem, w dodatku bardzo szybka. Na pustej obwodnicy odbyły się wyścigi, które przyąciągneły blisko dwustu młodych kierowców. – Lubię ten sport, lubię ryk samochodów, lubię jak maszyna rwie do przodu. Po prostu to mnie kręci, to mnie bawi – mówi Dawid Twaroga, Silesia Team.
Dla Szymona Janiczka, który ściga się od lat, prawdziwy wyścig zaczyna się tam, gdzie zanika rzeczywistość. – Auta, które mają poniżej 3 sekund do setki, tam droga jak na filmach zwęża się, robi się ciekawie. Przede wszystkim adrenalina, bo dla kogoś, kto pierwszy raz jedzie takim autem, to jest niesamowite wrażenie – mówi Szymon Janiczek.
Ale też spore niebezpieczeństwo, które nie przemawia do młodych ludzi, ścigających się nocą ulicami miast. Organizatorzy legalnych wyścigów nie widzą wyjścia z tej sytuacji. – Nawet jeśli będą się tutaj odbywały imprezy cykliczne, jeśli zostanie wprowadzony jakiś regulamin cykliczny i te zawody tutaj będą, to znajdą się ludzie, którzy będą się po nocy ścigać – stwierdza Łukasz Wilczek, Automobilklub Śląski.
Takie samochody policjanci zwykle oglądają zza szyb radiowozów, próbując zapobiec nielegalnym wyścigom. Dziś ich spokoju nic nie zburzyło, ale nie maja złudzeń. – Nie da się tego całkiem uniknąć. Młodzież wymyśla nowe, nieznane nam wcześniej zabawy. No i niekiedy kończy się to tragicznie – uważa asp. szt. Paweł Nowak, KMP Bytom.
Tragicznych wypadków na drogach nikt oglądać nie chce. Wyścigom na uroczyste otwarcie bytomskiej obwodnicy chętnie przyglądały się całe rodziny. Ci sami ludzie mają nadzieję, że od jutra na tej drodze nikt ścigać się już nie będzie.
