Wstydliwy problem

Pośpiech jest zrozumiały, jeśli podróżny spóźnił się na autobus. Nerwowe ruchy mogą oznaczać cos gorszego: że dopada jedna z podstawowych potrzeb fizjologicznych. – Mamy XXI wiek i toaleta na dworcu powinna być czymś normalnym. Rybnik to nie jest jakaś zapadła dziura. To jednak kawałek miasta jest – powiedział Waldemar Wasik.
Widocznie podróżni w Rybniku sobie na nią nie zasłużyli. Jak okiem sięgnąć szaletu brak. Pozostaje liczyć na własną silną wolę. Ale nawet ta najsilniejsza, może osłabnąć kiedy do najbliższej wygódki trzeba biec kilkaset metrów. – Ludzie są zszokowani, że w ogóle na przystanku jest coś takiego, że taki wielki Rybnik i tylko takie stanowisko. Że nie ma dworca, żeby iść do ubikacji – mówi Jadwiga Matulewicz, kioskarka.
A wstyd i zdziwienie tym większe, że w tym miejscu zatrzymują się również autobusy komunikacji międzynarodowej. Władze PKS o problemie mówią ze stoickim spokojem. – Miały tam być szalety, ale w trakcie projektowania po prostu koncepcja, która była rozważana zmieniła się no i pozostało to tak, jak to teraz wygląda – tłumaczy Jerzy Siwica, prezes PKS w Rybniku.
Co na to władze miasta? Bo przecież Rybnik to miasto ponad stu tysięczne, stolica Rybnickiego Okręgu Węglowego. – To jest infrastruktura, która należy do PKS-u. Nie podoba mi się to, jestem zawiedziony – oznajmił Adam Fudali, prezydent Rybnika.
Podoba się mało komu. Bo rybnicki PKS już boryka się z poważnymi problemami. Pieniędzy mniej i podróżnych również ubywa. Moze nie jest za późno, by władze rybnickiego PKS-u nie obudziły się z ręką w nocniku?