Nie ma pieniędzy, nie ma dokumentów

Odrapane ściany, cieknący dach. I wszędobylski brud. Blok nie był remontowany już kilkadziesiąt lat. W końcu mieszkańcy postanowili tupnąć nogą i zmienić zarządcę. I tu pojawił się problem. – Walczymy od marca żeby TBS nam oddał dokumenty, rozliczył się z nami finansowo. Chcemy mieszkać jak ludzie w czystym budynku w czystej klatce, przyjemnie – tłumaczy Krystyna Włodarczyk, mieszkanka.
Zarządca bloku, miejski zakład budynków mieszkalnych do oddania nieruchomości się nie pali. Mieszkańcy podejrzewają, że powodem są zaległości finansowe. Na fundusz remontowy, jak mówią lokatorzy, co roku powinno wpływać 60 tysięcy złotych. Zarząd MZBM zapewnia, że pieniądze nie zginęły. – Pieniądze są wydatkowane zgodnie z prawem. Na pewno z każdej złotówki firma się rozlicza – mówi Andrzej Kustosik, wiceprezes MZBM w Sosnowcu.
Mieszkańcy żadnego rozliczenia jednak nie zobaczyli, bo MZBM nie chce im wydać dokumentów nieruchomości. Sprawa trafiła już do prokuratury. – Może będzie postawiony zarzut popełnienia przestępstwa: ukrycia dokumentów, bądź działań związanych z niegospodarością, jeżeli takie działania zostaną ustalone. Na razie nie wiadomo czy do tego doszło – oznajmił Mirosław Miszuda, prokuratura w Sosnowcu.
Prokuratorzy wkrótce przesłuchają więc świadków i przeanalizują dokumenty. Ale już teraz za zarządem MZBM murem stoją władze Sosnowca. Jak zapewnia wiceprezydent Wilhelm Zych, jesli ktoś w całej sprawie łamie prawo, to mieszkańcy, którzy samozwańczo powołali nowy zarzad. – Zarząd reprezentowany przez panią Zarzycką nie jest formalnie i prawnie funkcjonującym zarządem.
I koło się zamyka. Mieszkańcy swoje, miasto i MZBM swoje.