Świadome rodzicielstwo
Pani Ilona Żabińska doskonale wie, jak trudno być mamą na etacie. Wraz z mężem w przeciągu 8 lat pomogła prawie 50 maluchom. Na własnej skórze przekonała się, że ludzie słysząc rodzina zastępcza najczęściej myślą “kasa”. – Muszę czasem wstać w nocy o 12, przyjeżdża czasem policja, pogotowie – nie śpię. Muszę biegnąć do apteki, bo to dziecko może być chore i dla jakich pieniędzy? Dla tych pieniędzy, które dostaje dziecko? Przecież dziecku muszę wszystko kupić, prawda?
Rodzice zastępczy dostają od blisko siedmiuset, do tysiąca trzystu złotych na dziecko. Często to jednak za mało. Ale jeszcze trudniej niż utrzymać jest pokochać cudze dzieci. Aby takich osób było jak najwięcej, chorzowski OPS właśnie rozpoczyna kampanię promującą rodzicielstwo zastępcze. – Naszym celem jest, żeby dzieci nie trafiały do placówek opiekuńczo-wychowawczych, tylko do rodzin zastępczych, które zaopiekują się dziećmi do czasu kiedy rodzice będą już w stanie przejąć opiekę nad dziećmi – tłumaczy Wiesława Nowicka, OPS w Chorzowie.
Opiekę, w której stawką jest dziecięcy uśmiech. A ten czasami trudno jest wywołać, zwłaszcza jeśli na wsparcie nie można liczyć. I choć domy dziecka to rozwiązanie najgorsze, ich wychowawcy przekonują, że codzienność rodzin też różowa nie jest. – Mają problemy, nie mają skąd oczekiwać pomocy, MOPS nie zawsze potrafi wspierać we właściwy sposób jak gdyby do problemu, do sytuacji.
Andrzej Łabądź, który od 10 lat pomaga rodzinom zastępczym, nie ma wątpliwości, że o rodzicielstwie zastępczym ślązacy wciąż za mało wiedzą. – Powinniśmy chwalić i cenić sobie tych, którzy podjęli się trudu opieki nad obcym dzieckiem we własnym domu i szanować ich pracę. Powinniśmy to upowszechniać, stawiać za wzór dla innych.
Wzór, który z pewnością ideałem nie jest. Tak jak nie ma idealnych rodzin naturalnych. Jednak, w jednych i drugich tak naprawdę liczy się tylko miłość.