Od przedszkola do… pola

Były nadzieje, że przedszkole nie zostanie zamknięte. Ale od dwóch lat w budynku zamiast dzieci, można znaleźć takie widoki. – Wszystko uległo zniszczeniu, rozkradzeniu jak tak dalej pójdzie to nie wiadomo czy jeszcze nie dojdzie do jakiejś tragedii, bo butelki w nocy się trzaskają, zresztą widać jak tu wygląda pod drzewami, ile tu tego jest paskudztwa – mówi Maria Kwiatkowska, mieszkanka Piekar Śląskich.
Napaskudzić nie trudno, bo na teren byłego przedszkola wejść może każdy. A zabezpieczenia antywłamaniowe, no cóż jak to w przedszkolu – 3-latek sobie poradzi. Szkoda tylko, że nie ma rady na zagospodarowanie tego terenu. – Niszczeje to wszystko, nikt nic z tym nie robi, obietnice były, na obietnicach się skończyło, gdzie są plany ewentualnego zagospodarowania tego, trudno mi powiedzieć – stwierdza Waldemar Wyszyński, mieszkaniec Piekar Śląskich.
– Trudno powiedzieć na dzień dzisiejszy co to będzie, być może dom opieki społecznej, być może coś innego, jak powiadam trudno w tej chwili wiążąco się na ten temat wypowiadać – mówi Artur Madaliński, UM w Piekarach Śląskich
A trudności w całej sprawie jest więcej. Budynek jeszcze przed zamknięciem nadawał się do remontu. Wtedy władze miasta wyceniły koszt napraw na 2 mln złotych. Mieszkańców miało udobruchać coś innego. Przy pobliskiej podstawówce miał się pojawić plac zabaw. – Chcieliśmy niejako zdecydować prezydenta do tych działań i poparliśmy projekt uchwały intencyjnej o budowie tego placu zabaw przy podstawówce, prezydent orzekł, że nie jest to potrzebne, że jego słowo się liczy i taki plac powstanie – stwierdza Sława Umińska, radna.
Oto plac zabaw jak malowany. Dużo przestrzeni, sama zieleń i nawet ogrodzenie. Wymaga tylko kilku małych poprawek i dodatków. O to z pewnością zadba miasto, ale najpierw mała powtórka z ekonomii. – Budżet miasta nie jest z gumy, tutaj musimy jakoś racjonalnie gospodarować pieniędzmi, będziemy się starać, dlatego myślę, że tej obietnicy dotrzymamy – uważa Madaliński, UM w Piekarach Śląskich.
Szkoda tylko, że tych obietnic mogą nie doczekać najmłodsi. A tym niecierpliwym pozostaje alternatywy plac zabaw.