Twierdził, że był świadkiem, a okazał się sprawcą. Do 10 lat więzienia dla “świadka” z Gliwic
Do policjantów pracujących na miejscu włamania do przyczepy kempingowej, podszedł świadek włamania, który opowiedział historię o włamywaczach, za którymi ruszył w pościg. Wskazał śledczym, gdzie włamywacze pozostawili łup. W okradzionej przyczepie śledczy odnaleźli saszetkę z dokumentami, którą zgubił sprawca. Jak się okazało, należała ona do… „pomocnego świadka”.
Do niecodziennej sytuacji doszło w poniedziałek, 2 lipca około południa w Gliwicach na ulicy Toszeckiej. Policjanci otrzymali zgłoszenie o włamaniu do pomieszczenia gospodarczego oraz znajdującej się w pobliżu przyczepy kempingowej. Włamywacz ukradł nagrzewnicę, narzędzia i sprzęt turystyczny. Na miejsce zostali skierowani śledczy z II komisariatu policji.
Gdy wykonywali czynności na miejscu zdarzenia, podszedł do nich mężczyzna informując, że był świadkiem włamania. Zrelacjonował policjantom, że widział włamanie oraz sprawców, za którymi ruszył w pościg. Wskazał śledczym, gdzie włamywacze pozostawili ,,fanty”. W przyczepie, do której się włamano, funkcjonariusze znaleźli saszetkę, a w niej dokumenty. Należała ona do sprawcy włamania. Ku zdziwieniu policjantów, na zdjęciu w dokumentach widniał pomocny świadek.
Czytaj również:
Zwłoki noworodka znalezione w piecu. Zatrzymano 21-letnią matkę dziecka
Ciąg dalszy artykułu poniżej
34-latek z Gliwic nie umiał wytłumaczyć, dlaczego jego saszetka znalazła się w przyczepie. Został zatrzymany. Usłyszy zarzut kradzieży w włamaniem. Za czyn którego się dopuścił, może mu grozić kara do 10 lat więzienia.
(źr: Śląska Policja)