Sport

Kolejorz gra dalej!

Mecz wywołał w Poznaniu ogromne zainteresowanie. Blisko 24 tysiące biletów rozeszły się jak świeże bułeczki. Kibice musieli stać po wejściówki w kilkugodzinnych kolejkach. Na pewno nie będą żałować, bo takie mecze zostają na długo w pamięci.

Gospodarze potrzebowali zaledwie 10 minut, by odrobić straty z pierwszego spotkania. Fatalny błąd popełnił Mario Majstrović, który naciskany przez Sławomira Peszkę, podawał piłkę do swojego bramkarza. Intencje obrońcy Austrii wyczuł Hernan Rengifo, przejął piłkę i bez problemów pokonał Szabolcsa Safara. Chwilę wcześniej to wiedeńczycy byli bliscy zdobycia bramki. Groźny kontratak Austrii w ostatniej chwili przerwał Dimitrije Injać.

Choć zwycięstwo 1:0 dawało Lechowi awans do następnej rundy, gospodarze nadal niepokoili Safara. W 15 min. Rafał Murawski z ponad 20 metrów huknął jak z armaty, ale trafił w poprzeczkę. Dobitka głową Rengifo wpadła wprawdzie do siatki, lecz arbiter gola nie uznał, bowiem Peruwiańczyk był na pozycji spalonej. Austriacy największe zagrożenie stwarzali ze stałych fragmentów gry. W pierwszym meczu w ten sposób zdobyli obie bramki. W 22 min. lechici mogli mówić o szczęściu. Po dośrodkowaniu Milenko Acimovicia, główkował Rubin Okotie. Krzysztof Kotorowski zdołał tylko podbić piłkę, a bramkarza Lecha wyręczył Manuel Arboleda. Gospodarze w bardziej efektowny sposób próbowali zdobyć kolejne bramki. Przewrotką niecelnie uderzał Rengifo, a Semir Stilić z dystansu posłał piłkę tuż nad poprzeczką.

Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji. Oba zespoły poszły na wymianę ciosów, te groźniejsze zadawali jednak piłkarze Austrii. Idealną okazję do wyrównania miał ich kapitan Jocelyn Blanchard, który spudłował z kilku metrów. Chwilę później efektownym dryblingiem popisał się Rubin Okotie, obrońcy Lecha zdążyli wyjaśnić sytuację. W 60 min. dośrodkowanie Mario Baziny przypadkowo ręką w polu karnym zatrzymał Rafał Murawski. Cypryjski sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na punkt oddalony o 11 m od bramki. W pierwszym spotkaniu wiedeńczycy również mieli rzut karny, wówczas Okotie trafił w poprzeczkę. Tym razem do piłki podszedł etatowy wykonawca Acimović i wyrównał stan meczu. Trzy minuty później Lech mógł ponownie zyskać prowadzenie, ale Stilić i Lewandowski nie dali rady pokonać Safara. Mijające minuty źle wpływały na poznaniaków, którzy atakowali dość chaotycznie i defensorzy Austrii nie mieli większych kłopotów z rozbijaniem akcji gospodarzy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Lechici jednak nie rezygnowali. Pięć minut przed końcem meczu po dośrodkowaniu Arboledy i zgraniu głową przez Lewandowskiego, Sławomir Peszko uderzył precyzyjnie przy słupku. Ostatnie minuty regulaminowego czasu gry to spora przewaga Lecha, który mógł rozstrzygnąć losy pojedynku bez konieczności dogrywki. Najbliższy podwyższenia wyniku był Lewandowski, który w doliczonym czasie główkował tuż obok słupka. Podopieczni Franciszka Smudy z animuszem rozpoczęli dodatkowe 30 minut. W 98 min. Lewandowski popisał się kapitalnym uderzeniem z 25 m i bramkarz Austrii był bezradny. Ogromna radość zapanowała w zespole Lecha, ale również chwilowa dekoncentracja. Goście potrzebowali zaledwie kilkudziesięciu sekund by zmniejszyć straty. Efektownym “szczupakiem” popisał się Matthias Hattenberger i w tym momencie to Austria znów była w kolejnej rundzie Pucharu UEFA.

 Ostatni kwadrans Kolejorz grał z przewagą jednego zawodnika, bowiem obrońca przyjezdnych Franz Schiemer w 105 min. ujrzał drugą żółtą kartkę. Niewiele to jednak pomagało gospodarzom, którzy bili głową w austriacki mur. Ich determinacja została jednak w końcu nagrodzona. Gdy minęła już 120 minuta spotkania, Murawski dopadł do bezpańskiej piłki i strzałem zza pola karnego zaskoczył zasłoniętego bramkarza rywali. Arbiter po chwili zakończył spotkanie.

To co się działo po bramce Murawskiego trudno opisać. Niesamowita euforia zapanowała na trybunach i na boisku. A kibice Lecha po raz pierwszy skandowali nazwisko szkoleniowca Lecha, który w Poznaniu pracuje już prawie dwa i pół roku.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button