Region

Katowicka integracja

Przez żołądek do serca. Ta zasada łączy tysiące ludzi na całym świecie. Dziś połączyła również tych – mieszkańców katowickiego Załęża i uchodźców z Czeczenii. – Przydałyby się takie spokojne miejsca, bo jak tam u nas jest to sami wiecie. Nie ma placów zabaw, nie ma nic dla dzieci, a tu przynajmniej jest jakieś miejsce i jakaś rozrywka dla nich.

Zabawy i gry bez słów, bo jak tu się dogadać, gdy jedni z Czeczenii, a inni z Polski. Zresztą dzieci i tak nie miały wiele czasu na zbędne rozmowy. – Ja mam córkę. Poszła się bawić. Nie przeszkadza. Ani mnie ani jej. Dzieci znają swój język inaczej niż dorośli. I myślę, że lepiej się porozumiewają niż dorośli, chociaż języka nie znają – mówi Hanna Talarek.

Ale integracja dzieci to nie wszystko. Dyrekcja załęskiej SP postanowiła upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zaprosiła również rozdziców. – Żeby przybliżyć naszym mamom, naszym rodzinom, sytuację dlaczego jaki jest problem. Bo cały problem polega na tym, że to co jest nieznane stwarza opór – tłumaczy Beata Kalinowska, dyrektor SP nr 20 w Katowicach.

Opór bo wielu uchodźców przyjechało tu masowo w maju. Wtedy został utworzony ten ośrodek. Wtedy też zaczęły się dyskusje, czy oni w ogóle powinni tu być. Czasem spokojni, czasem nie. Jak wszędzie. A to co najbardziej tubylcom przeszkadza to zdaniem ekspertów obawa przed nieznanym. – Nie wszyscy jesteśmy przygotowani na kontakt z innymi na kontakt z przybyszami. To w różnych miejscach na świecie rodzi rozmaite reakcje także reakcje demonizowania tego obcego – powiedział dr Marek Dziewierski, socjolog UŚ.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

To dopiero początek. Początek procesu oswajania się z innymi obcymi, ale mimo wszystko podobnymi.

 

 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button