RegionWiadomość dnia

Polska wygrała 2:1

– Mecz przebiegł bardzo spokojnie, nie było potrzeby wykorzystania sił policyjnych, w każdym z tych kilku przypadków poradzili sobie ochroniarze, a przypadków zakłócenia spokoju było tylko kilka – podsumowuje Adam Jachimczyk z zespołu prasowego Śląskiej Policji.

Wśród incydentów odnotowano zatrzymanie mężczyzny odpalającego racę oraz ośmiu osób biorących udział w bójce. Wyszło po równo: czterech Czechów i czterech Polaków. Wpadł też jeden zdesperowany kibic, który próbował bez biletu wejść przez płot na stadion. A warto było kupić bilet, bo, jak mówi czeski bramkarz Petr Czech, atmosfera była bardzo gorąca

Tłum ochroniarzy i policjantów zniechęcił też rozpalonych kibiców do wszczynania bójek przed i po meczu. Więc tym razem wyjątkowo – kibice dumni z reprezentacji, a reprezentacja zadowolona z kibiców.

Tym bardziej, że ten mecz mógł się wcale nie odbyć. Na szczęście działacze i politycy doszli do porozumienia i wczoraj kibice mogli oklaskiwać koncertową grę białoczerwonych.Jeszcze raz okazało się, że Stadion Śląski jest miejscem nie tylko szczęśliwym, ale także magicznym.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

w 2006 roku,  10 października odbył się mecz Polska – Portugalia. Na tym samym stadionie,  o tej samej godzinie, z tym samym sędzią i… z niemal identycznym przebiegiem spotkania. Tylko przeciwnik inny, choć też z europejskiej czołówki. Czy zatem można wierzyć, że w meczu z Czechami zadziałała magia liczb? 

O wyniku zadecydowała między innymi świetna gra Pawła Brożka, który w 27 minucie spotkania dał Polakom prowadzenie. Zawodnik Wisły Kraków wreszcie pokazał swoją wartośc także w meczu reprezentacji Polski.

– Wiadomo jakie były oczekiwania wobec mnie tym bardziej się cieszę, że zdobyłem bramkę w tak ważnym meczu dla nas – komentował na gorąco Brożek.

Gol tym cenniejszy, że strzelony w meczu z drużyną, w której bramce stoi uznawany za jednego z najlepszych bramkarzy świata Petr Czech.

– Brożek był tam na środku boiska zupełnie sam, brakowało przy nim naszych obrońców. Nie spodziewałem się, że zdecyduje się na strzał z takiej odległości, ale trzeba przyznać, że strzelił bardzo precyzyjnie – tuż przy moim prawym słupku i nie miałem wielkich szans na obronę tego strzału – wyznaje Petr Czech.

 Największym bohaterem w naszej drużynie nie był jednak strzelec pierwszej bramki, a ten który ją wyprracował,a potem sam podwyższył wynik na 2:0 . Zawodnik Borussi Dortmund, który być może  w zimowej przerwie trafi do słynnego Liverpoolu.

– Jakub Błaszczykowski przyćmił dziś takie gwiazdy jak Milan Baros i na pewno był piłkarzem tego meczu – uważa Michał Listkiewicz. 

Uznany przez prezesa zwiąku mianem Man of the match Jakub Błaszczykowski studzi jednak emocje, mówiąc: -Ja tylko prosze o jedno – nie przesadzajmy z tymi pochwałami….jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Choć przysłowia są podobno mądrością narodu kibice wierzą, że jednak ta jaskółka będzie zwiastunem kolejnych zwycięstw naszej kadry.

Już w najbliższą środę wybrańcy Beenhakkera zagrają w Bratysławie ze Słowacją. Tam nie będą już mogli liczyć na magię Stadionu Śląskiego. Mogą za to liczyć na własne umiejętności i niezawodnych polskich kibiców.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button