Region

Szkoła przetrwania

Kto raz w sidła wpadnie – ten ma kłopot z nich się wydostać. Przekonali się o tym studenci Wyższej Szkoły Humanistycznej w Katowicach, którzy rok temu w rozpoczęli tu naukę. Rok studiów minął szybko – jeszcze szybciej dobry nastrój: Troszeczke zmarnowany, i pod względem nauki bo było też łatwo, słabo było no i cała uczelnia dała ciała – komentuje Kamil Pytras. “Dała ciała” i to na całej lini. Najpierw zabrakło pieniędzy na pensje dla wykładowców. Uczelnia wystosowała pismo, że płatności będą opóźnione o miesiąc, po miesiącu oczywiście płatności nie było więc zaczęły się już kontakty telefoniczne, próba umówienia spotkania osoboście nie było takiej możliwości – opowiada była wykładowca WSH. 

Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony władz uczelni spowodował, że wykładowcy postanowili nie prowadzić zajęć. Na tym ucierpieli studenci, którzy tak jak Magdalena Wąż mimo, że chce – to nie może odejść z uczelni: Potrzebujemy ostatniego wpisu dziekana, dziekanem był pan Marian Gerlich, okazało się, że on zrezygnował, nam dalej wmawiają, że jest dziekanem a on w sumie nie jest dziekanem i nie mamy tego ostatniego wpisu a bez niego nie możemy przejść dalej bo żadna uczelnia nas nie przyjmie.

Studenci pomocy szukali już niemal wszędzie. Bez rezultatu. W kółko mówią, powtarzają, że po prostu nie można ich zastać albo ktoś jest na urlopie albo teraz właśnie jest taka sprawa, że niewiadomo kto jest dziekanem – mówi Anna Nowaczek

Wyjściem z tej sytuacji mogłaby być po prostu rezygnacja ze studiów – ale ta na WSH do prostych nie należy. Jeżeli ktoś zapisał, uczęszczał na zajęcia przez cały rok zgodnie z regulaminem on musi płacić także za okres lipca i sierpnia – mówi Wacław Długoborski, rektor WSH. Tyle, że nawet taka wpłata może nie wystarczyć: Jak się okazało Kuba już w czerwcu zapłacił, nasz kolega, wszystkie wpisy w indeksie już miał złożone i do tej pory wpisu jeszcze nie otrzymał i nic, walczy razem z nami, jeździ, godziny marnuje nieudolnie – opwiada Aleksandra Trujma.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Sprawie przyjrzy się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które już raz uczelni akredytacji nie przyznało. Ta sprawa również jest do weryfiakcji, bo rektor, uczelnie są zobowiązane do odpowiedzi i na przykład w tym przypadku uzasadnienie dlaczego nie chce wydać dokumentów studentom – tłumaczy Bartosz Loba, rzecznik prasowy MNiSW. 

By rozgonić chmury jakie zebrały się nad uczelnią jej władze chwytają się wszystkiego. Mimo, że kierunki przez ministerstwo sa blokowane – to jednak nie przeszkadza w planowaniu otwarcia kolejnych. Zdaniem wykładowców taki pomysł to nieporozumienie: Bo z tego co wiem uczelnia nie posiada akredyatcji na tych kierunkach, które są otwarte także jest to dla mnie bardzo duże zaskoczenie i zdziwienie. 

Studentom pozostało czekać i wierzyć, że kolejne zaplanowane na piątek spotkanie z władzami i właścicielem uczelni rozwiąże ich problem.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button