Region

Centrozap wygrał w sądzie

42 mln 496 tys. – dokładnie takie odszkodowanie Sąd Okręgowy w Katowicach przyznał spółce Centrozap za straty, jakie miała ponieść w wyniku błędnych decyzji UKS sprzed lat.

Ja to odczuwam jako pyrrusowe zwycięstwo, bo to nie jest normalne zwycięstwo. Kto działał w Centrozapie to napisano w raporcie Macierewicza. Było 19 agentów i my do dnia dzisiejszego odczuwamy jeszcze piętno tych ludzi, ktoś chciał Centrozap zrównać z ziemią – mówi Ireneusz Król, prezes Centrozap.

Słowom prezesa trudno przeczyć. Bo to, że ogromną, wręcz strategiczną, mającą obroty na poziomie setek milionów dolarów spółkę sprowadzono na dno, jest oczywiste. Problematyczna jest tylko kwestia, kto za tym wszystkim stał? A jeden z byłych dyrektorów firmy Roman Dembek, który w innej – karnej – sprawie dotyczącej spółki jest oskarżonym wskazuje na byłego i obecnego prezesa Centrozapu. – Prezes Król miał być głównym wykonawcą operacji zlikwidowania Centrozapu – uważa Roman Dembek, były dyrektor inwestycji kapitałowych Centrozap.

Wszystko to – zdaniem Dembka – miało się dziać od lutego 2000 roku, kiedy to Król zasiadał na fotelu prezesa spółki. Jak mówi była pracownica UKS w Katowicach: wszystkie działania Ireneusza Króla wyraźnie wskazywały, że chce w sposób niezamierzony, a być może celowy pogorszyć kondycję Centrozapu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Według słów inspektorki – miał to zrobić poprzez dziwne reakcje na żądania Urzędu Kontroli Skarbowej, który nałożył na prowadzoną przez niego spółkę kilkanaście decyzji podatkowych, w myśl których Centrozap miał zapłacić ponad 100 mln zł zaległego podatku odsetek i sankcji. – Gdyby spółce na samym początku powiedziano, że ma zapłacić 30 mln zł na pewno nie byłoby dzisiaj tej sprawy, bo spółka by zapłaciła, ale jeśli żądano 120? – uważa Ireneusz Król, prezes

Dziwi nie tylko, jak się potem okazało mocno zawyżona kwota, ale przede wszystkim to, że prezes reagował na żądania i decyzje Izby Skarbowej zanim zapadły. Bo one pojawiły się dopiero połowie listopada 2000 roku. – Prezes Król od samego początku, od lutego 2000 roku operował argumentem roszczeń urzędu skarbowego wykorzystując to jako parawan, zasłonę, dla wszelkich prowadzony przez siebie działań i tłumacząc pracownikom oraz rynkowi wszelkie trudności Centrozapu właśnie tymi roszczeniami – wyjaśnia Dembek.

Mówiąc o tym na prawo i lewo dołował akcje notowanej na giełdzie papierów wartościowych spółki. Według Dembka Król miał budować niepokój wokół Centrozapu poprzez nagłaśnianie tragicznej sytuacji finansowej, niepłacenie należności kontrahentom i budowanie rezerw bilansowych grubo przekraczających sto milionów złotych, a druzgocących wynik finansowy spółki.

I właśnie te rezerwy miały ją ostatecznie pogrzebać. – Centrozap upatruje swojej szkody nie tyle w zapłaceniu określonej kwoty podatku, ile w utworzeniu rezerw, które były wyższe niż kwoty wynikające z tych decyzji – mówi Wojciech Dachowski, radca Prokuratury Generalnej.

W tym czasie Król zrobił też coś, co nie mieści się w głowie ekonomistom. Jeszcze przed roszczeniami UKS wystąpił do sądu o wszczęcie postępowania układowego z wierzycielami, co było kolejnym gwoździem do trumny spółki. – Zgłoszenie takiego wniosku jeszcze przed wydaniem decyzji ostatecznej o tym, że jest to roszczenie uzasadnione przyznam szczerze, że nie słyszałem w praktyce o takim zdarzeniu – stwierdza Michał Zdziejowski, ekonomista.

O wyjaśnienie tych wszystkich znaków zapytania w drodze do upadku Centrozapu poprosiliśmy Ireneusza Króla.  – Nie udzielam wypowiedzi TVS Silesia. Macie doradcę Dembka. Proszę iść do Pana dyrektora. Pytania proszę na piśmie odpowiem w terminie ustawowym – mówił Ireneusz Król, prezes.

Dlatego trudno dociekać, co leżało u podstaw takich, a nie innych decyzji prezesa Króla. Domyśla się tego była pracownica UKS i jak mówi: można mieć duże domniemania, że to wszystko było rozgrywane przez prawdopodobnie byłe służby, albo z udziałem obecnych służb, bowiem sprawa w przedziwny sposób się zakończyła.

Według Romana Dembka na takim obrocie spraw straciła spółka, która po tych wydarzeniach właściwie zaprzestała działalności. Ale nie stracili jej prezesi. – Przyznali sobie akcje Centrozapu. W przypadku prezesa Króla to są trzy transze po 4 miliony sztuk akcji. Pobrał już dwie za lata 2006 i 2007. Razem 8 milionów sztuk – mówi Dembek.

A jedna akcja po korzystnym wyroku sądu kosztuje złotówkę. Dlatego według Teresy Semik, która od lat zajmuje się działalnością Centrozapu odpowiednie służby powinny odpowiedzieć nie tylko na pytanie, czy Skarb Państwa skrzywdził Centrozap, ale przede wszystkim… – Dlaczego firma upadła zaraz na początku 2000 roku, i co się stało z pieniędzmi na koncie? Czy w 2000 roku było zupełnie puste? – pyta Teresa Semik, dziennikarka.

Bo według jednej z teorii Centrozap doprowadzono do upadku tylko po to, żeby ukryć wcześniejsze, nielegalne wypływy z jego konta szacowane na setki milionów złotych.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button